Złote Czubki 2017-18

Wręczam „Złote Czubki” po raz pierwszy! Uprzedzając ewentualne zapytania i kontrowersje, jakie zawsze budzą wszelkie nagrody i werdykty, pozwolę sobie zaznaczyć, że to nagroda tak subiektywna, jak to tylko możliwe, związana z tym blogiem i osobą blogerki, która ogląda to, co ją zainteresuje i zaciekawi, gdzie jest w stanie dojechać i na co ją stać. Nie jest to więc żadne podsumowanie sezonu, a jedyną osobą zgłaszającą kandydatury do wszystkich kategorii (sama sobie), a potem wydającą werdykt ostateczny jestem ja. To miła okazja do sięgnięcia do wspomnień z minionych miesięcy i uświadomienia sobie, kto i co tak na prawdę wywarło na mnie największe wrażenie. nagroda ta jest też forma zabawy, bo nie ma żadnego wyrazu materialnego czy wartościowego – jest jak blog – wirtualna.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie | Otagowano , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Finał, finał, finał

Finał sezonu artystycznego w Polskim Balecie Narodowym był wyjątkowo pracowity. Spektakle Obsesji, Damy kameliowej i Jeziora łabędziego – niektóre zespoły baletowe w Polsce – bez obrazy – nie mają tylu przedstawień w roku, co PBN w czerwcu. Co za tym idzie i ja spędziłam w tym miesiącu kilka wieczorów w warszawskim Teatrze Wielkim, co przypomniało mi najpiękniejsze czasy, gdy do gmachu przy placu Teatralnym biegało się co wieczór. Wejściówka z dłoń i na schodki parteru. Dziś nawet wejściówki mają ceny cokolwiek zaporowe, a miejsc na schodkach już zajmować nie wolno. Zachodzę w głowę, jak to było możliwe, że jako licealistka z kieszonkowym mogłam bywać codziennie w naszej operze, a jako dorosły, ciężko pracujący człowiek nie… Wróćmy jednak do czerwcowych spektakli PBN, bo było na czym i na kim baletomańskie oko zawiesić.  Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje, sylwetki | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Balet dla dużych, małych i najmniejszych

„Zabaletowiła” się nasza Polska dzięki prywatnym szkołom i studiom tańca. Państwowe szkoły baletowe (zawodowe) przędą różnie, prezentując w poszczególnych rocznikach po paru absolwentów gotowych do pracy na dobrych scenach (polskich czy zagranicznych), tymczasem szkolnictwo i zajęcia prywatne rozwijają się coraz śmielej. Nie twierdzę absolutnie, że mogą konkurować z zawodowymi, ale są nową drogą przyciągającą dużo więcej dzieci i młodzieży do sztuki baletowej. Zwłaszcza, że wzorem dawno funkcjonujących na tych zasadach szkół i szkółek zachodnich dysponują coraz lepszym zapleczem, są miejscem pracy naprawdę dobrych pedagogów i tancerzy o prawdziwych osiągnięciach scenicznych, a przede wszystkim w środowisku rodzinnym i przyjacielskim dzieci uczęszczających „na balet” promują wiedzę i miłość do tańca klasycznego i innych gatunków tańca scenicznego. Nie tak dawno pisałam o gali baletowej Akademii Masterclass, teraz wybrałam się na podobną prezentację szkoły i zespołu Młodego Baletu Polskiego Anny Davies. Wydarzenie to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Wielka, wypełniona po brzegi sala widowiskowa teatru Matecznik Zespołu „Mazowsze” przez ponad godzinę oklaskiwała perfekcyjnie skonstruowane i poprowadzone widowisko, gdzie tańce zmieniały się jak w kalejdoskopie, poszczególni wykonawcy przebierali się błyskawicznie i brali udział w kilku choreografiach podczas wieczoru (a byli to czasem wykonawcy liczący na razie swoje lata życia na palcach tylko dwóch rączek), a para prowadzących bawiła widzów dowcipem słownym i magicznymi sztuczkami. Płynące jednym ciągiem widowisko nigdzie się nie „sypnęło”, raz tylko upojone sukcesem maciupeńkie Krakowianki trochę za długo zostały na scenie, ale któż by miał im to za złe! Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii edukacja, ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Masterclass tańczy

Akademia Baletu Masterclass powstała dopiero w 2016 roku, więc tym bardziej imponujące, że jest w stanie zaprezentować taką galę baletową, jaką miałam przyjemność oglądać 12 czerwca w Domu Kultury Kadr w Warszawie. Założycielką Akademii, organizatorką, pedagogiem i dobrym duchem przedsięwzięcia jest Izabela Milewska, pierwsza solistka Polskiego Baletu Narodowego, a wcześniej baletu Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. Wspaniale, że artystka o takim doświadczeniu scenicznym i dokonaniach artystycznych dzieli się swoją wiedzą z młodymi, ale i całkiem dorosłymi adeptami sztuki tańca. W Akademii Masterclass każdy może przyjść, jak to od dawna jest na Zachodzie, (a i u nas takie miejsca są coraz liczniejsze, niektóre mogą się poszczycić kilkunastoletnią już historią) i stanąć do drążka, a także, osiągnąwszy jakiś poziom umiejętności, wskoczyć w pointy i wykonać ukochaną wariację klasyczną. Tak właśnie było na gali – podczas wieczoru zaprezentowały się tancerki w wieku dziecięcym, nastoletnim, ale też dorosłym… Chłopców i mężczyzn, za wyjątkiem pedagoga Akademii Adama Kozala i gościa specjalnego Kristóf Szabó, niestety nie było. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii edukacja, ogólnie o balecie | Otagowano , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Rozkoszna Coppelia

Wybierając się na transmisję kinową Coppelii z moskiewskiego Teatru Bolszoj zastanawiałam się ile razy i kiedy widziałam ten balet w Polsce. Otóż tylko raz! W Poznaniu w Teatrze Wielkim wystawiono to urocze dziełko w 2009 roku w opracowaniu choreograficznym Sławomira Woźniaka, a partię Swanildy tańczyła, jeszcze wtedy mi nie znana, Aleksandra Liaszenko, która wkrótce potem zawędrowała do zespołu warszawskiego baletu, by stać się jedną z jego najjaśniejszych gwiazd. Ten spektakl pamiętałam doskonale, wiem też, że Coppelia w wersji Giorgia Madii była (jest?) w repertuarze Opery Wrocławskiej (ale tego przedstawienia nie widziałam). Zadziwiające, że ten czarujący balet komiczny jest tak rzadko wystawiany. Dziwić to może tym bardziej, że  w odróżnieniu od popularnego Jeziora łabędziego czy Śpiącej królewny nie wymaga dużego zespołu, więc łatwiej go zaprezentować również kompaniom nie liczącym się w dziesiątki tancerzy. Oczywiście spektakl z Bolszoj, który widzowie na całym świecie mogli 10 czerwca obejrzeć na żywo na ekranach kin, prezentował się bardzo okazale, był też podzielony aż na trzy akty, nie tylko ze względu na tradycyjną teatralną scenografię (pieczołowicie odtworzoną według zachowanych szkiców z końca XIX wieku), ale także z powodu rozbudowanych scen zbiorowych, zgodnie z choreografią zrekonstruowaną przez Siergieja Wichariewa na podstawie notacji Stiepanowa, którą na szczęście w Petersburgu starano się zapisać wszystkie balety w choreografii Mariusa Petipy.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Kreacje 10 – opuszczamy bezpieczny brzeg

Choć pewnie wypadałoby napisać parę kurtuazyjnych (ale szczerych!) zdań na temat jubileuszu warsztatów choreograficznych Kreacje (czy ktoś pamięta, że pierwsze nazywały się Creations?) Polskiego Baletu Narodowego, to przy aż piętnastu tegorocznych zaprezentowanych choreografiach przejdę od razu do rzeczy. Dziesiąta edycja Kreacji była nie tylko wyjątkowa pod względem ilości zgłoszonych uczestników, a co za tym idzie długości trwania pokazów (trzy godziny tańca, jak w porządnym XIX-wiecznym balecie klasycznym ze wszelkimi szykanami!), ale także pod względem jakości tych prezentacji. Były już oczywiście edycje może nawet równie udane, zresztą poniekąd celem Kreacji nie jest świetny wynik, a raczej interesujący i rozwijający uczestników proces, ale tym razem całość robiła naprawdę wielkie wrażenie! A było ono tym większe, że w sporej części mieliśmy do czynienia z choreograficznymi debiutami często bardzo młodych tancerzy warszawskiego zespołu. Ponadto, trzeba koniecznie podkreślić, że i młodzi, i rutynowani już choreografowie, sięgali po tak różnorodne środki wyrazu, że chyba po raz pierwszy nie mogłabym wskazać jednego dominującego „trendu” w ich pracach, jednego wzoru czy wpływu, któremu świadomie, lub podświadomie się poddali. Zdarzało mi się w latach ubiegłych zwracać uwagę, że uczestnikom warsztatu przytrafiło się ulec fascynacji jakimś efektem, np. świetlnym, czy też ruchowym. W tej edycji musiałabym się nagłowić, by taki przykład wskazać, choć oczywiście różne inspiracje (być może czasem bezwiedne) twórczością choreografów ostatnio współpracujących z PBN też można było zauważyć. To jednak nie błąd, bo nie jest błędem wzorować się na najlepszych… Właśnie uświadomiłam sobie, że pisałam to samo przy okazji debiutu choreograficznego Roberta Bondary w 2008 roku (Andante con moto). No i proszę jak daleko zaszedł ten artysta od tamtego pamiętnego wieczoru konkursu choreograficznego im. Bronisławy Niżyńskiej, który miał zresztą tylko tę jedną edycję. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Dwa oblicza kobiety – Szeherezada i Medea

Wiele razy pisałam i jeszcze pewnie nie raz napiszę, że nie lubię w operze i balecie uwspółcześniania dla „uwspółcześniania”. Gdy czytam, że dzięki współczesnemu kostiumowi historia opowiedziana w dziele stała się bliższa dzisiejszemu widzowi mam ochotę strzelać. W moim odczuciu nie to bowiem, jakie ubrania noszą na scenie bohaterowie świadczy o ponadczasowości przesłania, ale to, czy oglądając spektakl i wychodząc z niego czuję się poruszona emocjonalnie, czy myślę: tak, to moja historia, albo: na szczęście mnie to nigdy nie spotkało, ale znam te problemy, albo wreszcie, czy po prostu wczuwam się w sytuację postaci scenicznych, bo emanuje z nich prawda – nie historyczna czy współczesna, ale emocjonalna! Taka prawda emanuje z obu baletów składających się na wieczór w choreografii Roberta Bondary przygotowany przez zespół baletowy Opery Śląskiej w Bytomiu. Zarówno Szeherezada do muzyki Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, jak i Medea z muzyką Samuela Barbera otrzymały od choreografa i, co ważne, reżysera spektaklu w jednej osobie, nowe oblicza, nie tylko ze względu na rzecz w gruncie rzeczy powierzchowną, czyli kostium, ale przede wszystkim ze względu na sposób myślenia o bohaterkach.  Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Klasyka jest bezlitosna – gala baletowa w Łodzi

Jakoś powolutku odradza nam się tradycja urządzania gal baletowych. Wprawdzie trudno mówić o jakimś wszechobecnym trendzie (wszechobecnym – dobre sobie – skoro zespoły baletowe z prawdziwego zdarzenia można w Polsce na palcach jednej ręki policzyć), ale coś się dzieje. Byłabym oczywiście niesprawiedliwa, nie wspominając o tradycyjnych letnich galach baletowych w Krakowie (na jednej nawet udało mi się być) oraz galach z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca odbywających się rok rocznie w Bytomiu – tam niestety na razie nie dotarłam. O istnieniu tworu, jakim jest gala, przypomniał sobie ostatnio Teatr Wielki-Opera Narodowa i Polski Balet Narodowy, który zapowiedział już świętowanie podobnym wydarzeniem swojego 10-lecia w przyszłym sezonie. Teraz zaś miałam okazję obejrzeć Galę Baletową zorganizowaną łódzkim Teatrze Wielkim w wykonaniu wyłącznie miejscowych tancerzy (z jednym udziałem gościnnym). Koncert fragmentów baletowych zaprezentowano po raz pierwszy z okazji Dnia Tańca w kwietniu, teraz powtórzono – w zmienionej obsadzie i nieco innym układzie 23 maja. Zachęcona entuzjastyczną recenzją koleżanki po fachu, a bardzo żałując, że nie mogłam obejrzeć wydarzenia w Dniu Tańca, wybrałam się do Łodzi teraz, aby przy tak sprzyjającej okazji na nowo zapoznać się z tamtejszym zespołem, który oglądałam ostatnio w nieszczególnie udanej, dziwacznej premiery Spartakusa (choć wykonanej na całkiem przyzwoitym poziomie). Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , | 2 komentarze

Thanatos zamyka oczy

Będzie szczerze do bólu, bo prawa bloga pozwalają na większą swobodę i otwartość, niż mniej lub bardziej kurtuazyjne recenzje. Poza tym chcę, żeby to było jasne: z BTT (dawniej Bałtycki Teatr Tańca, obecnie Biały Teatr Tańca) łączy mnie szorstka i jednostronna miłość. BTT zapraszał i zaprasza, a ja z małymi wyjątkami nie przyjeżdżałam, nie przychodziłam i starałam się nie oglądać… Gdy jeszcze BTT nie był autorskim teatrem tańca Izadory Weiss, ale już był przez nią kierowanym zespołem w Operze Bałtyckiej, obejrzałam tam trzy premiery i napisałam recenzje w nieistniejącym już Dodatku Baletowym do klubowego czasopisma Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Opery „Trubadur”. Recenzje były bardzo złe, bardzo wredne, ale też bardzo oddające moje uczucia i wrażenia. Efekt był taki, że pół tzw. „środowiska” się na mnie obraziło,  a nawet otrzymałam noty protestacyjne, a drugie pół cichaczem przyklasnęło. A ja zostałam z ciężką konfuzją, bo w Operze Bałtyckiej pojawiały się co jakiś czas interesujące premiery operowe w reżyserii Marka Weissa lub zapraszanych przez niego innych twórców, na które czasem chciałabym się wybrać, ale pojawiały się też kolejne premiery w choreografii Izadory Weiss, o których mogłam sądzić, że nie dadzą mi pola do szczerych pochwał. I tak wybrałam salomonowe w moim mniemaniu rozwiązanie – ograniczyłam liczbę moich wizyt w Gdańsku do wyjątkowo wyselekcjonowanych premier operowych z całkowitą rezygnacją z premier baletowych. Mogłam sobie na to pozwolić, byłam bowiem wtedy przez pewien czas recenzentem muzycznym „Życia Warszawy”, czyli „z urzędu” opisywać musiałam tylko wydarzenia warszawskiej, zaś w „Dodatku baletowym” czy innych periodykach, które były łaskawe zamieszczać moje teksty, to ja wybierałam tematy i spektakle, o których chciałam pisać. Ostatecznie nikomu nie sprawiałam przykrości – nie ma nic gorszego niż oglądanie z musu przedstawień, których się nie lubi. Recenzent też człowiek, a przede wszystkim też, a może przede wszystkim, widz i chciałby chodzić do teatru dla przyjemności. Poza tym – naprawdę – pisanie „złych”, krytycznych recenzji nie należy do takich przyjemności, jak sądzą niektórzy (zresztą z tego się wyrasta), a przy tym, jeśli nie można z czystym sumieniem pochwalić – przykro. Chwila rozkoszy podczas wymyślania kąśliwych sformułowań nie jest tego warta.  Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii recenzje | Otagowano , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Wieczór polski w Operze Wrocławskiej

Wieczory baletowe źle się sprzedają. Tak zwana szeroka publiczność zawsze będzie wolała obejrzeć pełnospektaklowy balet z akcją lub choćby jej zarysem, niż dwie-trzy skromniejszych rozmiarów choreografie. Ten stereotyp udało się już kilkakrotnie na naszym polskim gruncie przełamać Polskiemu Baletowi Narodowemu, kiedy to na spektakl złożony z trzech (!) choreograficznych interpretacji Święta wiosny nie można było wściubić szpilki, a na składankę Chopiniana – Bolero – Chroma próżno było szukać wolnych biletów. Mam nadzieję, że w Operze Wrocławskiej będzie tak z przedstawieniem o, niestety mało zachęcającym, tytule Wieczór polski, bo z całą pewnością sobie na to zasłużył (liczę zresztą, że podobnie będzie z repertuarową perełką, wieczorem baletowym Eufolia / Ambulo, który dotychczas prezentowany był tylko w ramach Festiwalu Oper Współczesnych). W najnowszej premierze baletu Opery Wrocławskiej, zamykającej również dwuletnie kierowanie tym zespołem przez Magdalenę Ciechowicz i Jacka Tyskiego (choreograf-rezydent), znalazły się obok siebie prace dwojga wybitnych, zasłużonych twórców, którzy w dużej mierze ukształtowali ostatnie 30 lat polskiej choreografii: Teresy Kujawy i Emila Wesołowskiego. Exodus Kujawy do muzyki Wojciecha Kilara to wznowienie baletu z 2001 roku, natomiast Koncert fortepianowy f-moll Fryderyka Chopina tanecznie zinterpretowany przez Wesołowskiego to premiera. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , , | 5 komentarzy