Każda Małgorzata inna

Wprawdzie o premierze Damy kameliowej w wykonaniu Polskiego Baletu Narodowego obiecałam napisać na łamach „Ruchu Muzycznego” (zatem już teraz polecam kolejny, czerwcowy zapewne numer tego pisma), ale że właśnie wróciłam ze spektaklu w trzeciej obsadzie klawiatura mnie świerzbi, aby przelać wrażenia na  bloga. Ponieważ o samym balecie Johna Neumeiera przez 40 lat jego egzystowania na światowych scenach napisano sporo, skupię się niemal wyłącznie na warszawskim wykonaniu i dwóch obsadach, które miałam możliwość obejrzeć (drugiej obsady nie miałam na razie możliwości obejrzeć – do nadrobienia). Przy okazji tej premiery bardzo wiele mówiło się o tym, jak choreograf kładł nacisk na stworzenie przez tancerzy własnych interpretacji odgrywanych i tańczonych postaci. „Odgrywanych” to nawet niewłaściwe słowo, bo Neumeier zalecał tancerzom nie „grać”, ale „stać się” bohaterami baletu. W rozmowach z tancerzami – oficjalnych, tych prowadzonych przez Macieja Krawca przed poszczególnymi spektaklami we foyer Teatru Wielkiego (polecam bardzo te spotkania) – i tych nieoficjalnych np. przy okazji bankietu po premierze, także przewijał się motyw wejścia w rolę, nie kopiowania niczyjej interpretacji z wcześniejszych wystawień Damy kameliowej na światowych scenach.  Biorąc tylko tę wskazówkę za wyznacznik sukcesu, trzeba by uznać warszawską premierę za sukces właśnie. Zresztą, choć bez kompleksów PBN równa do najlepszych, to już samo uzyskanie prawa do wystawienia tego jednego z najważniejszych XX-wiecznych baletów z akcją, jest niemałym osiągnięciem. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , | Dodaj komentarz

Ognisty „Płomień Paryża”

Niełatwo wystawiać i niełatwo oglądać dziś sowieckie balety. Nie każdy jest szalonym baletomanem, który czeka na 32 fouetté i skoki szpagatowe w męskiej wariacji, więc bez problemu łyknie, że był to ulubiony balet Stalina. Dla mnie od dawna liczy się taniec, maestria i dreszczyk, którego doznaję obcując z najwyższych lotów sztuką wykonawczą, więc historyjka opowiadana przez balet może mieć dla mnie drugorzędne znaczenie. Oczywiście, aby wywołać te emocje i we mnie, i przede wszystkim w wykonawcy, musi być jakiś impuls, czasem pochodzący z libretta właśnie, czasem tylko z muzyki – jak to bywa w baletach abstrakcyjnych, czy popisowych, jak Grand Pas. Dzięki transmisjom kinowym z moskiewskiego Teatru Bolszoj miałam już okazję obejrzeć „przerobiony” przez Jurija Grigorowicza Złoty Wiek, który kiedyś był o rywalizacji radzieckiej drużyny sportowej ze sportowcami ze „zgniłego zachodu”, a teraz jest o miłości tancerki kabaretowej z sowieckim człowiekiem w epoce NEP-u. Widziałam też Jasny Potok, w którym Aleksiej Ratmański mniej lub bardziej dowcipnie wybrnął z sielskiego obrazka radzieckiego kołchozu odwiedzanego przez parę tancerzy baletowych (!). Złoty Wiek, przy całej jego NEP-owskiej otoczce jest wspaniałym przykładem Grigorowiczowskiej choreografii, Jasny Potok mniej mi się podobał, bo skupiał się głownie na zadaniach aktorskich, tak, aby wydobyć z tego absurdalnego kołchoźnianego landszaftu jak najwięcej komizmu sytuacyjnego. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , | Dodaj komentarz

Szarobłękitni Romeo i Julia

Recenzję absolutnie każdej wersji baletu Romeo i Julia powinnam zacząć od wyznania, że obawiam się iż choćby twórca na głowie stanął, to w moim sercu nie „przeskoczy” wersji choreograficznej Emila Wesołowskiego, którą uważam za najpiękniejszą, najsensowniejszą, najlogiczniejsza i jeszcze parę naj… na świecie. Nawet nie dlatego, że na niej się wychowałam, że obejrzałam ją tyle razy, że nawet ja tego nie zliczę, że uważam ją po prostu za „moją”, za część mojego wychowania, wykształcenia, również emocjonalnego. Nic na to nie poradzę. A jednak… nie znaczy to, że  nikt nie ma szansy zachwycić mnie swoją wersją – co okazało się właśnie we Wrocławiu przy okazji premiery Romea i Julii w choreografii Jacka Tyskiego. Sam choreograf przed premierą stwierdził, że wcale nie ma poczucia, że on czy inny twórca musi silić się na stworzenie absolutnie własnej, innej niż wszystkie interpretacji, że uważał, że chce zrealizować ten balet „po bożemu”, bez wyjątkowo oryginalnych, wydumanych pomysłów. Że dramat Szekspira, plan dramaturgiczny i emocje zawarte w muzyce Prokofiewa same prowadzą choreografa przez to, co w balecie powinno się znaleźć. Rzeczywiście, poza może jednym małym wyjąteczkiem tak stało się w spektaklu przygotowanym przez balet Opery Wrocławskiej, wystawionym – co wciąż warte podkreślania – z muzyką graną na żywo przez orkiestrę Opery Wrocławskiej (bo w wielu teatrach granie z „żywą” muzyką spektakli baletowych wcale nie jest taką oczywistością”). Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, podróże, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , | 1 komentarz

Gala baletowa Polskiego Baletu Narodowego

Gala baletowa Polskiego Baletu Narodowego, która odbyła się wczoraj w Teatrze Wielkim- Operze Narodowej i jednocześnie była transmitowana w Internecie pokazała, (mam nadzieje, że nie tylko mnie, bo mnie o tym przekonywać nie trzeba) potencjał sztuki baletowej jako dziedziny, która także poza premierami, poza codziennym repertuarem może rozgrzewać serca miłośników tańca i nie tylko ich. Czasem właśnie taki galowy występ może do baletu przyciągnąć nowych widzów, którzy zostaną z nim na dłużej. Wielkie więc brawa dla dyrekcji, że wreszcie zdecydowała się na zorganizowanie takiego wieczoru (mogę tylko powtórzyć za wieloma baletomanami – czemu dopiero teraz?) oraz za podjęcie pomysłu transmisji z Internecie – bo, jak widać na profilu Teatru na Facebooku – odzew był duży i radość wielka. Bardzo cieszy zapowiedź dyrektora Krzysztofa Pastora, że takie lub podobne gale odbywać się będą co roku i że następna będzie świętem z okazji 10-lecia PBN jako zespołu wyodrębnionego ze struktur Opery Narodowej. Panie Dyrektorze – mamy to na piśmie…  Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Paryski sen Klary

Dziadek do orzechów – paradoksalnie, ten jeden z najpopularniejszych baletów klasycznych, znany nie tylko koneserom, ale i laikom, z niezliczonych przeróbek teatralnych, filmowych, kreskówek, rewii na lodzie itp. nie ma swojej ikonicznej, tradycyjnej wersji. Przez lata, które upłynęło od jego prapremiery w 1892 roku Dziadek do orzechów doczekał się równie wielu interpretacji choreograficznych. Przeróbkom ulegały nie tylko same tańce, ale nawet libretto. Jedni autorzy w swych wersjach trzymali się bliżej baletowego pierwowzoru (walka Dziadka do orzechów z Królem Myszy, podróż do cukrowej Krainy Słodyczy), inni przybliżali się mniej lub bardziej do książkowego pierwowzoru autorstwa Ernsta Theodora Amadeusza Hoffmanna (mroczne nocne widziadła, tajemniczy i niepokojący Drosselmeyer), niektórzy wreszcie starali się osadzić historię małej Klary i jej podróży do krainy wyobraźni w świecie teraźniejszym (Mark Morris w USA wprowadził na scenę sterowane czołgi-zabawki, a Elżbieta i Grzegorz Pańtakowie w Kielcach rozpoczynają akcję w szale świątecznych zakupów w supermarkecie). François Mauduit, choreograf, któremu powierzono przygotowanie baletu do muzyki Piotra Czajkowskiego w Operze Bałtyckiej czerpiąc z doświadczeń poprzedników stworzył widowisko na wskroś oryginalne czyniąc z baletu Dziadek do orzechów spektakl… o balecie. Może jedynie dla tytułowego dziadka do orzechów trochę za mało w nim miejsca, ale o tym za chwilę. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii podróże, recenzje | Otagowano , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Emocje bez emocji

Trochę wbrew tytułowi tego tekstu wieczór baletowy Emocje 2017 wywołam we mnie najróżniejsze silne emocje, szkoda tylko, że nie artystyczne. Nim jednak wyjaśnię, dlaczego tak, a nie inaczej zdecydowałam się zatytułować tę recenzję i opisać, jakie to uczucia targały mną podczas oglądania przedstawienia zaznaczę, że chwała Operze Krakowskiej, która decyduje się co i raz na przygotowanie wieczoru choreograficznego, a tym samym daje szansę różnym choreografom na zrealizowanie swoich artystycznych wizji. Inna sprawa, z jakim efektem…

Na Emocje 2017 złożyły się dwie choreografie Eduarda Bablidze, byłego tancerza Polskiego Baletu Narodowego, choreografa, który brał udział w warszawskich warsztatach Kreacje oraz Violetty Suskiej, kierownika baletu Teatru Muzycznego w Lublinie. O ile dwa odmienne w stylistyce i założeniach artystycznych balety Bablidze okazały się bezpretensjonalne i miejscami całkiem interesujące, o tyle choreografia …gdzie tkwią nagie gwiazdy… Suskiej wprawiła mnie co najmniej w zakłopotanie, żeby nie nazwać tego dosadniej. Od niej więc zacznę omówienie wieczoru. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii podróże, recenzje | Otagowano , , , , , , | Dodaj komentarz

Dwa oblicza Harlemu

Listopad gwałtownie przyspieszył, a przynajmniej przyspieszyło życie taneczne i baletowe na polskich scenach. W Warszawie Dni Sztuki Tańca umożliwiły baletomanom obejrzenie przedstawień prezentowanych przez zespoły z Włoch, Stanów Zjednoczonych, Łodzi i oczywiście przez stołeczny Polski Balet Narodowy. W tym samym czasie w Kielcach tamtejszy Teatr Tańca przygotował premierę Zobaczyć jazz a w Lublinie odbywały się Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca, których główną, choć nie jedyną atrakcją były występy Batsheva Dance Company. Z przyczyn zależnych i niezależnych ode mnie ja skupiłam się na Dance Theatre of Harlem w Warszawie i premierze KTT w Kielcach. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii recenzje | Otagowano , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Balety polskie – recenzja

Wyjątkowo nie na blogu, ale na portalu taniec.Polska czytajcie moją recenzję z premiery Baletów polskich w Polskim Balecie Narodowym

Tekst recenzji TUTAJ

fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki-Opera Narodowa

Zaszufladkowano do kategorii recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Matylda – filmowa fikcja

Jeszcze mnie „trzęsie” po seansie filmu Matylda na festiwalu Sputnik nad Polską. Taki stan jest najlepszy do pisania wpisu na bloga, bo w przeciwieństwie do rzetelnej recenzji prasowej, nie trzeba hamować emocji ani silić się na zrównoważony sąd. Choć podejrzewam, że w tym przypadku niewiele by pomogło, co najwyżej forma mogłaby być bardziej elegancka. Ale ja nie chcę się hamować. Miałam wprawdzie przekonanie, że to jest tak złe, bezsensowne i głupie filmidło, że w ogóle nie powinnam mu poświęcać miejsca na blogu ani nigdzie indziej. Przekonała mnie znajoma, także żywo zainteresowana tańcem, która wyraziła obawę, że „ludzie mogą uwierzyć w to, co tu pokazano, będą myśleć, ze tak było”. Więc dobrze by było choć w jednym miejscu zaznaczyć i podkreślić, że nie – tak nie było, niemal nic, co pokazano w filmie, nie jest prawdą, więc obraz Matylda należy traktować tylko i wyłącznie jako historical fiction, nie poznawać przezeń ani historii Rosji, ani baletu, ani tym bardziej historii romansu (tak, bo romans był, dziś nazwalibyśmy to po prostu związkiem) następcy tronu Mikołaja (Niki) i tancerki carskich baletów Matyldy Krzesińskiej. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

O filmie „Bolszoj” Walerija Todorowskiego słów parę

(uwaga: kto nie chce poznać elementów fabuły, niech nie czyta)

Margarita Simonowa, odtwórczyni głównej roli Julii Olszańskiej, utalentowanej tancerki, a zawodowo tancerka-koryfejka Polskiego Baletu Narodowego mówi, że to film o czasie. Czas to najcenniejsze, co ma tancerz, coś, czego się obawia. W tym zawodzie czas mija szybko, jest go mało, niespodziewanie nadchodzi moment, kiedy trzeba się rozstać ze sceną, która nierzadko była całym życiem. Zarówno filmowa Jula (Julka), jak i Margarita starają się udowodnić, że życie poza baletem istnieje i że choć balet w ich życiu jest ważny, może obecnie najważniejszy, to nie jest jedyny i nie należy go fetyszyzować. Pogodzić się z tym nie może filmowy Antoin, premier danseur, gwiazdor baletowych scen kończący karierę – gra go wybitny tancerz francuski, Nicolas Le Riche, etoile Opery Paryskiej. Postać to typowa: tancerz i mężczyzna po przejęciach, zgorzkniały, nieprzygotowany do zmian w życiu, ale na końcu potrafiący sobie przypomnieć swoją młodzieńczą niepewność i inspirację.  Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , | 2 komentarze