Okres świąteczno-noworoczny niby sprzyja artystycznym uniesieniom – dni wolne, atmosfera odprężenia… Z drugiej strony nasze myśli od sztuki odrywają nie mniej przyjemne zajęcia: przygotowywanie Świąt Bożego Narodzenia, poszukiwanie prezentów dla najbliższych, świąteczne spotkania z dawno nie widzianymi znajomymi, często tylko z okazji tego szczególnego święta przyjeżdżających do kraju. Tak było i ze mną w tym roku – zaledwie jedno przedstawienie Dziadka do orzechów w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej obejrzane dla podtrzymania świątecznej tradycji. Nie przeczę, że magnesem był też debiut w partii Klary utalentowanej tancerki, a od 1 stycznia solistki Polskiego Baletu Narodowego – Yuki Ebihary.
Jej błyskawiczny awans w zespole PBN jest w pełni zasłużony. Do zespołu trafiła we wrześniu 2011 roku i choć nie zatańczyła od tego czasu wielu partii, to kilka było na tyle znaczących, że chyba każdy, kto od czasu do czasu pojawia się na spektaklach PBN odnotował jej obecność na scenie, sceniczną charyzmę i niebagatelne umiejętności, zwłaszcza w repertuarze demi-klasycznym i współczesnym (Gamzatti, partia solowa w Sześciu skrzydłach aniołów, partie w Century Rolls Page’a, Artifact Suite Forsythe’a i Moving Rosom Pastora). Teraz (po pomniejszych partiach solowych w Śpiącej królewnie) przyszła pora na kolejną klasykę – wspomnianą Klarę. Artystka zaprezentowała się z dużym wdziękiem i elegancją oraz ujmująca świeżością w roli małej dziewczynki przemieniającej się w połowie 2 aktu w księżniczkę. Ebihara ma lekkość, miękkość i wystarczającą precyzję do wykonywania takich partii opartych na technice klasycznej, ale naznaczonych nieco współczesnym myśleniem o tanecznej partii – z dużą dozą aktorstwa. Ma też odpowiednią technikę i możliwości, by oczarowywać widzów wirtuozerią taneczną (rozciągnięcie, drobniutkie pas courrir na palcach). W jej wykonaniu Klary, a właściwie wyłącznie w finałowym pas de deux zabrakło mi jednego elementu – mocniejszego trzymania i podkreślenia pozy w kulminacyjnych momentach. Brakowało tej chwili podkreślenia, skądinąd prześlicznej, figury Ebihary w klasycznych pozach attitude czy arabesque. Niemniej obejrzałam jej występ z dużą przyjemnością, czego niestety nie mogę powiedzieć o całym przedstawieniu. Po premierze obejrzałam je już dwa razy i ten kolejny potwierdził tylko moje wrażenie (oczywiście całkowicie subiektywne), że ten Dziadek… mnie nudzi. Są w nim smaczki i sceny, na które czekam, a nawet które na siłę wyławiam z inscenizacji, ale są to głownie elementy aktorskie lub sytuacyjne, które zawdzięczamy konkretnym wykonawcom czasem epizodycznych ról. Nie zmienia to walorów spektaklu jako świetnego świątecznego przedstawienia dla dzieci, które w towarzystwie rodziców tłumnie wypełniają widownię, ja jednak, co w przeszłości nigdy się nie zdarzało, w tym sezonie pozostałam przy jednorazowej wizycie na Dziadku do orzechów.
Koniec roku spędziłam też na pisaniu i pracowitym wypełnianiu dwóch wniosków o dofinansowanie działań ściśle związanych z propagowaniem sztuki tańca. Jeśli się uda oczywiście napisze o tym szerzej, jeśli nie – nie ma co przed czasem wzniecać nadziei. W każdym razie praca nad tymi mało romantycznymi, ale niezbędnymi dokumentami sprawiła, że mimo braku kontaktu bezpośredniego z baletem przełom 2012/2013 odczułam jako intensywnie ”baletowy”.
Wreszcie z wybiciem dwunastej w Sylwestra na mojej ścianie zawisł nowy kalendarz Ballerina Project z pięknymi, a jakże, baletowymi zdjęciami Macieja Rauera. Kalendarz powstał przy okazji projektu, podczas którego krakowski fotografik uwiecznił tancerki-amatorki w przestrzeni miejskiej. Bardzo ciekawa aranżacja tych zdjęć, utrzymanych głównie (z małymi wyjątkami) w czerni-bieli dodaje im niewątpliwego smaczku – zderzenie sztuki typowo scenicznej, wymagającej specjalnych wnętrz, sal, ba, specjalnej podłogi z szorstką fakturą bruków i chodników robi niesamowite wrażenie. Miło też wiedzieć, że zaprezentowane na zdjęciach modelki to osoby, które realizują swoją pasję – miłość do baletu i prezentują się bardzo zawodowo! Wiem też o planach autora kalendarza, by za rok powstał taki sam ze zdjęciami profesjonalistek – balerin naszych scen. Myślę, że popyt na taki noworoczny prezent wśród wielbicieli tańca w Polsce byłby ogromny!
Excellent post. I used to be checking continuously this blog and I’m impressed! Extremely helpful information particularly the ultimate phase 🙂 I maintain such information a lot. I used to be seeking this certain info for a long time. Thanks and best of luck.