Od razu zaznaczę, że nie jestem zwolenniczką tej technologii w filmie, a nawet mogę się zadeklarować jako jej zaprzysięgła przeciwniczka. Nie wiem, jaką rolę w mojej niechęci do 3D odgrywa duża wada wzroku i astygmatyzm, które powodują, że okulary trójwymiarowe muszę przez cały seans przytrzymywać ręką, a po obejrzeniu filmu radzić sobie z bólem głowy, ale efekty 3D w filmach fabularnych wydają mi się wyjątkowo nienaturalne, przeszkadzające, niepotrzebne… Na szczęście okazało się, że wszystko to nijak ma się do zastosowania 3D w filmach tanecznych, czy raczej w filmowaniu spektakli tanecznych (bo nie mam tu na myśli fabuł z dużym udziałem akrobatycznych scen z tańcem hip-hop i breakdance w roli głównej). Pierwszym objawieniem była dla mnie Pina – film utrzymany w trójwymiarze, w którym czuło się plastykę ciał tancerzy i przestrzenność tańca w sposób niezwykły, a jednocześnie bardzo naturalny, nie nachalny. Drugim – przedpremierowy pokaz Święta wiosny w wykonaniu Kieleckiego Teatru Tańca. Choreografia Angelina Preljocaja okazała się idealna do pokazania w trójwymiarze. Wielka w tym zasługa wszystkich osób zaangażowanych w realizację tego projektu – od dyrekcji KTT po reżysera filmu Konrada Smugę i operatora.
Trudno przecenić wagę całego przedsięwzięcia dla polskiego tańca artystycznego. Od dawna polskich spektaklu baletowych i tanecznych się nie filmuje (pomijając robocze i dokumentacyjne nagrania dokonywane przez same teatry), nawet Narodowy Instytut Audiowizualny nie „szarpnął się” na razie na żadną rejestrację znakomitych dokonań ostatnich lat polskich scen tanecznych (za wyjątkiem krótkich prezentacji polskich zespołów tańca i baletu przygotowanych we współpracy z IMiT – do obejrzenia tutaj: http://www.nina.gov.pl/ninateka/wideoteka/#slowa_kluczowe=Taniec_PL).
Tymczasem Kielecki Teatr Tańca znalazł sposób, odpowiednie osoby i pomysł na to, jak zarejestrować i pokazać w telewizji swoje dokonania. Zaczęło się od Siedmiu bram Jerozolimy Krzysztofa Pendereckiego, gdzie taniec w wykonaniu KTT był tylko jednym z elementów widowiska. Rejestracja miała premierę na targach MIDEM w Cannes i zdobył nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Telewizyjnego „Golden Prague”, wyemitował ją Program 2 TVP. Później Kieleckiemu Teatrowi Tańca udało się nagrać spektakl Chopin4 (we współpracy z TVP2), a teraz – w technologii 3D zarejestrować Święto wiosny. KTT wykorzystuje okazje, różne rodzaje współpracy i promocji – wszystko dla tańca. Dziwnie może wyglądać Święto wiosny o podtytule Świętokrzyska magia praczasów, ale ten chwyt i to hasło pozwoliło wpisać spektakl w program promocyjny województwa we współpracy z Regionalną Organizacją Turystyczną Województwa Świętokrzyskiego przy wsparciu finansowym Prezydenta Kielc, jako działanie promujące region poprzez sztukę wysoką. Jeśli nie można po prostu wskazać na wartość kultury jako elementu promocji, znaku firmowego, czy wartości przeliczalnej na pieniądze (turyści, miłośnicy tańca chcący przyjechać do Kielc na konkretny sławny spektakl, wynajmujący pokoje w hotelach, robiący zakupy w sklepach, spożywający posiłki w kieleckich – świetnych zresztą – restauracjach), to „magia praczasów” w tym trochę pomogła.
Wracając do walorów artystycznych rejestracji: te są niezaprzeczalne. Miałam przyjemność oglądać premierę Święta wiosny w KTT, ale realizacja telewizyjna podkreśla wiele niedostrzegalnych na żywo walorów, a nawet „poprawia” to, co w teatrze nie do końca się sprawdziło. Zbyt statyczne czy powtarzalne fragmenty choreografii tu zostały zdynamizowane przez zmienność planów i szybki (ale nie za szybki) montaż, pojawiły się niuanse i jakby mocniejszy rys psychologiczny spektaklu – choćby dzięki zaglądaniu w twarze poszczególnym postaciom dramatu. W jakimś sensie ta realizacja przywodzi na myśl nagrania baletów Matsa Eka, które choreograf sam realizował – kładł w nich nacisk nie na ukazanie szerokiego planu i pełnego przekazu tańca w przestrzeni, ale na detal. Czasem była to mina, ruch dłoni, gest, zbliżenie stopy. Tu, mimo nie tak przemyślanego montażu, jest podobnie. Sama choreografia nie zawsze ma aż tak wartościowe i warte zbliżenia detale, skupia się bowiem (poza finałowym tańcem Wybranej – znakomita Aleksandra Zatorska) na działaniu grupy nie zindywidualizowanych uczestników zdarzenia, ale i z niej udało się wyciągnąć pewne smaczki. Przede wszystkim jednak nie został zatracony charakter choreografii i całego widowiska, oraz jego muzykalność, jedność i łączność z muzyką Igora Strawińskiego. Dynamika montażu podąża za dynamiką muzyki, ale zmienność planów nie przeszkadza w śledzeniu tańca. Oczywiście to, co tu doskonale pasuje, w filmowaniu tańca klasycznego byłoby trudne do przyjęcia – w tańcu współczesnym na szczęscie nie zawsze najważniejsza jest poza czy prezentacja całej sylwetki, bardziej emanująca z niej energia, wyraz, siła… To wszystko jest w filmie. Dlatego zachęcam do obecności przez telewizorami w sobotę 8 czerwca (kalendarzowo 9 czerwca – niedziela), pięć minut po północy (godz. 0.05), lub nastawienie nagrywania programu w swoich urządzeniach rejestrujących na tę godzinę, program 2 TVP.