7. szczęśliwe Kreacje

Tegoroczne, siódme już (!) Kreacje – w początkach swego istnienia na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej zwane Creations potwierdziły wszystkie pokładane w nich nadzieje i idee tych specyficznych warsztatów choreograficznych dla tancerzy Polskiego Baletu Narodowego. Po pierwsze kolejne edycje pozwoliły rozwinąć się talentom choreograficznym dziś nie podlegającym wątpliwości: Roberta Bondary, Anny Hop… do tej dwójki dołączyłabym, na podstawie tych i poprzednich Kreacji, Kurusza Wojeńskiego i Lahlana Phillipsa. Po drugie – dla wymienionych i innych młodych choreografów Kreacje są niezastąpionym laboratorium pracy i eksperymentu. Po trzecie, jak mogę sądzić z wypowiedzi i zachowania samych tancerzy – twórców i odtwórców oraz osób zaangażowanych w prace wokół warsztatów (PR, reklama, oprawa plastyczna, kostiumy, itd.), to wydarzenie niezwykle jednoczące i integrujące. Mimo codziennej wspólnej pracy nad spektaklami repertuarowymi tancerzom lepiej pracuje się nad czymś, co odbierają, „czują” jako swoje własne. Co za tym idzie, pracę w zespole PBN ogólnie bardziej odbierają jako „swoją”, czują się włączeni w tworzenie. Po czwarte wreszcie – co będzie zapewne widać po kolejnych latach, dzięki Kreacjom tancerze odnajdują też dla siebie na przyszłość, czasem całkiem nieodległą, alternatywne zajęcie. Marta Fiedler już projektuje kostiumy do baletów, Paweł Koncewoj, Irina Wasilewska i Aneta Wira po raz kolejny pracowali nad przygotowaniem Kreacji od strony menadżerskiej, Piotr Bednarczyk po raz kolejny przygotował niezwykle pomysłowe projekcje multimedialne, Raphaël Rautureau z powodzeniem fotografuje i prezentuje swoje fotografie na plakatach Kreacji i w projekcjach. A Jarosław Zaniewicz nie ma czasu brać udziału w Kreacjach, bo w tych właśnie dniach siedział za pulpitem inspicjenckim podczas spektakli Traviaty na dużej scenie Opery Narodowej…

W tym roku zarówno grono młodych choreografów, jak i występujących artystów zdominowali panowie. Kurusz Wojeński w ParaDuecie w jakiś sposób kontynuował ubiegłoroczną zabawę tańcem, ruchem i współzależnościami pomiędzy tancerzami i między tancerzami i projekcją. Choreograf ma mnóstwo zdawałoby się prostych, a jednocześnie odkrywczych pomysłów ruchowych, a całość przebiega niezwykle płynnie od czasu do czasu uderzając widza komicznym akcentem (głównie dzięki wykorzystaniu projekcji multiplikujących bohaterów i przenoszących ich w przestrzeni). To niezwykle udana prezentacja również dzięki wykonaniu Adama Myślińskiego i Bartosza Zyśka. Widać, że Kurusz Wojeński rozwija się i szlifuje swoje pomysły choreograficzne – ta choreografia była bardziej wyważona niż poprzednie, bardziej harmonijna i bardziej niż poprzednia – lapidarna.

Lapidarność była też jedną z zalet Farce Lachlana Phillipsa, acz nie jedyną. Króciutka choreografia na trójkę tancerzy – dwie kobietki i młodzieńca do wesołego ragtimu udowodniła, że Phillips jest choreografem wszechstronnym. Pokazał rzecz zupełnie inną od swoich poprzednich prac, leciutką, bezpretensjonalną, osadzoną w technice tańca klasycznego, z zarysem akcji i gry aktorskiej. Dwie tancerki o odmiennych osobowościach zaznaczonych kostiumem (seksowna femme fatale Emilja Stachurska i pogodna, słodka Yurika Kitano) i nieśmiały chłopiec (Patryk Walczak) flirtują ze sobą – wszystko jest leciutkie i zabawne. Była to też jedyna choreografia, w której, nie tylko ze względu na nastrój, choreograf nie bał się światła i koloru. Urocze i bardzo dobre – takie Gry na wesoło.

W głowie tej, a dokładnie w głowie Tomasza Fabiańskiego lęgną się niesamowite pomysły i niesamowite wizje. Mimo że młody choreograf czerpie głównie z techniki tańca klasycznego, to jego prace sprawiają wrażenie bardzo współczesnego teatru tańca dzięki wykorzystaniu długich i mocnych projekcji filmowych, elementom scenograficznym i pauzom. W tym roku wydaje mi się, że momentami pauzy były za długie, a filmy za mocne: w pewnym momencie omal nie przeoczyłam tancerza na scenie, projekcja tak przykuła uwagę. Nie jestem pewna, czy zamysł ideologiczny W głowie tej nie był zbyt zagmatwany i nie do końca ostatecznie czytelny. Choreografię i wyraz całości zdominowała „myśl samobójcza”, którą personifikował Paweł Koncewoj (ten, którego omal nie przeoczyłam), ale tanecznie z całą pewnością „nadzieja” w wykonaniu Dominiki Krysztoforskiej. Miałam jednak odczucie, że tym razem projekcje wyrażały dużo więcej i dużo mocniej niż sam taniec, a „myśl depresyjna” (Marta Fiedler) i „myśl rozsądna” (Vadzim Kezik) przemknęli niemal niezauważalnie, a szkoda. Subtelnym dramatyzmem i klasycznym pięknem nasycone były Sonnets Eduarda Bablidze do muzyki Bacha. Choreograf stworzył plastyczną, a jednocześnie jakoś ulotną wizję miłości i miłosnych rozterek zawartych w poezji Szekspira. Jak zwykle Eduard Bablidze doskonale wykorzystał warunki i umiejętności, ale również osobowość artystów. Przepiękny był duet Młodzieńca i Dziewczyny (Patryk Walczak i Aneta Zbrzeźniak), odmienny – mocny i wyrazisty Szekspira i Czarnej Damy (Vladimir Yaroshenko i Ana Kipshidze). Sonnets wpisują się w modę współczesnych choreografów na wykorzystywanie muzyki barokowej w połączeniu z tańcem na pointach, przywodziły mi nieco na myśl Petite mort Kyliana. Jedynie zakończenie, gdy Szekspir pozostaje osamotniony, wydał mi się dziwnie „ucięty”, trochę mi to nie zabrzmiało, również muzycznie, ale rozumiem, że było to pewne niedopowiedzenie co do losów i emocji bohatera.

Paulina Jurkowska w swoich Kreacjach ponownie (jak i rok temu) postawiła na taniec wyłącznie kobiecy i z pięciu tancerek stworzyła grupę, która co chwila łączy się i rozpada, prezentując tańce solowe, by na koniec zjednoczyć się w tańcu idealnie zsynchronizowanym. Choreografce udało się połączyć taniec współczesny z elementami klasyki w interesującą całość, ale wydaje się, że zbyt ulega dyktatowi rytmu – ostatecznie z ciekawego porządku wyłania się synchroniczny, nieco bollywoodzki poprzez świetlne szaleństwo finał. Trochę szkoda, bo pierwsza połowa miała moc i czystość.

W tym roku na Kreacjach mieliśmy jedynie dwóch debiutantów. Po raz pierwszy swoją choreografię przygotował Adam Kozal. Abstrakcyjna choreografia 4.44 miała być interpretacją emocji płynących z muzyki (Boys Royksopp), ale wydaje mi się, że ta muzyka niesie zbyt mało emocji, stąd podporządkowanie się raczej rytmowi i stworzenie ciekawej, a miejscami zabawnej wizji trzech ludzkich maszyn tańczących (działających?) aż do rozładowania bateryjek. Sam zaproponowany przez Kozala ruch był miejscami bardzo interesujący i zaskakujący, również poprzez chwilowe się wyrywanie się spod dyktatu rytmu – cenna umiejętność. Nie mogłam tylko przeboleć, że skąd inąd świetne kostiumy z kapturami (Ża Ża) całkowicie zlewały się z podłogą i scenografią oświetloną zielonkawym światłem. Jedynym klasycznie fabularnym baletem podczas Kreacji był Ojciec chrzestny Michała Chróścielewskiego. Trudno oczywiście mówić o oddaniu fabuły książki i filmu, raczej o inspiracji i wątku dobrze wypunktowanym jako „szekspirowski”. Niemniej język tańca neoklasycznego, którym pojawił się choreograf dobrze tu pasuje, choć sama akcja wydaje się dość wątła. Natomiast występujący w Ojcu chrzestnym artyści obdarzyli swe postaci własną sceniczną charyzmą i było to mocną stroną tej prezentacji. Drugim była bardzo udanie zainscenizowana „taneczna walka” Michaela (Maksim Woitiul) z Fredo i Solozzo (Takeshi Watanabe i Simon Yoshida).

Robert Bondara to w tym towarzystwie choreograf najbardziej rutynowany, o ile w dziedzinie choreografii można mówić o rutynie. U Bondary zresztą nie jest ona zresztą widoczna, bo mimo pewnego wspólnego mianownika, każda jego choreografia jest inna (zwłaszcza jeśli chodzi o miniatury powstające w ramach Kreacji). Tegoroczna Czkawka to początkowo zabawna, a z czasem coraz bardziej dramatyczna opowieść o tym wszystkim, co siedzi nam w głowie i za plecami i co wpływa na to, że nasze działania są czasem paraliżowane wahaniem, że czasem czujemy się zmęczeni wewnętrzną walką. Pewna skrótowość i skromność użytych środków doskonale posłużyła Bondarze – nie było tu nic zbędnego, nic odwracającego uwagę od niezwykle plastycznego i nacechowanego wewnętrznym napięciem duetu Adam Myśliński – Kurusz Wojeński. Z kolei drugi w gronie choreografów debiutant Kristóf Szabó być może trochę przesadził w bogactwie środków wyrazu interpretując Poloneza fis-moll Chopina. Rzecz może zresztą nie w bogactwie środków, ale w chęci pokazania i powiedzenia w Z tego co we mnie niezręczne mnóstwa znaczeń i idei dotyczących zniewolenia i uległości człowieka wobec innych. Polonez fis-moll sam z siebie nacechowany jest pewnym „męstwem”, przywodzi na myśl bohaterskie zmagania (co znalazło odzwierciedlenie w choreografii), ale i upadek i depresję – co także się pojawiło. Natomiast poszczególne części utworu wnosiły pewne zagmatwanie do tej symbolicznej opowieści, zaś symbol zniewolenia i upodlenia – obcinanie warkoczy pokonanym wojownikom – wypadło zbyt trywialnie w tej dość abstrakcyjnej jednak choreografii. Mimo tych niedostatków wypada pogratulować młodemu choreografowi odwagi w zmierzeniu się w utworem Chopina i bogactwa wewnętrznego, z którego widać czerpał pełnymi garściami. Zaproponowany ruch był zaś na tyle frapujący, że będę czekać na kolejne próby choreograficzne Kristófa Szabó.

O Katarzyna Gardzina-Kubała

Katarzyna K. Gardzina-Kubała  - Z wykształcenia rusycystka, absolwentka Wydziału Lingwistyki Stosowanej i Filologii Wschodniosłowiańskich na Uniwersytecie Warszawskim (2000) i podyplomowych studiów dziennikarskich na tej samej uczelni (2002), a także Studiów Teorii Tańca na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (2005 - absolutorium). Z zamiłowania dziennikarka i krytyk muzyczny oraz baletowy. Pracę rozpoczęła w dziale kultury „Trybuny”, przez wiele lat z przerwami była krytykiem muzycznym „Życia Warszawy”. Współpracowała z większością fachowych polskich czasopism muzycznych, czasopismami teatrów operowych w Warszawie i Poznaniu. Publikuje w programach teatralnych do spektakli baletowych oraz w prasie lokalnej, była gościem programów TVP Kultura, n-Premium i TV Puls, Radia Dla Ciebie i Drugiego Programu Polskiego Radia.

Od wielu lat jest członkiem Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Opery „Trubadur” oraz administratorem baletowego forum dyskusyjnego balet.pl. Na łamach kwartalnika klubowego „Trubadur” opublikowała ponad 3 tysiące tekstów i wywiadów z artystami opery i baletu. W 2008 roku wraz z gronem krytyków tańca podjęła próbę reaktywacji kwartalnika „Taniec”. Autorka ponad stu książeczek-komentarzy do serii oper, baletów i operetek wydanych w zbiorzeLa Scala. W2010 roku opracowała cykl 25 krótkich felietonów z zakresu historii i teorii tańca w ramach kolekcji „Taniec i balet”, wydanej przez wydawnictwo AGORA i „Gazetę Wyborczą”. OD tego samego roku była stałym współpracownikiem magazynu tanecznego „Place for Dance”.

W roku szkolnym 2007/2008 prowadziła cykl zajęć fakultatywnych wg autorskiego programu „Wiedza o operze i balecie” w VII Liceum Ogólnokształcącym im. Słowackiego w Warszawie, jako edukator operowo-baletowy odwiedziła liczne szkoły podstawowe i gimnazjalne z wykładami o sztuce baletowej. Od kilku lat prowadzi wykłady w LO Słowackiego w Warszawie 'Teatr muzyczny i świat mediów". W roku 2010 wspólnie ze Sławomirem Woźniakiem zrealizowała warsztaty poświęcone baletowi w warszawskim OCH-Teatrze.

W latach 2008-2010 pracowała na stanowisku sekretarza literackiego Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. Zajmowała się redakcją programów do spektakli operowych i baletowych oraz koncertów, redakcją afiszy i publikacji informacyjnych teatru, pisaniem autorskich tekstów do programów oraz redakcją merytoryczną strony internetowej teatru.

Od 2010 jest stałym współpracownikiem Instytutu Muzyki i Tańca. W ramach współpracy przygotowuje noty biograficzne i materiały informacyjne o polskiej scenie baletowej dla portalu taniecPOLSKA [pl], teksty problemowe oraz realizuje wykłady dla dzieci i młodzieży, popularyzujące sztukę tańca – program „Myśl w ruchu” Instytutu Muzyki i Tańca. W latach 2013-14 była członkiem komisji jurorskiej opiniującej spektakle na Polską Platformę Tańca 2014 w Lublinie.

Jest także współautorką serii książek dla dzieci „Bajki baletowe” (Jezioro łabędzie, Dziadek do orzechów, Kopciuszek, Romeo i Julia, Coppelia, Don Kichot, Pulcinella) wydawanych przez Studio. Blok. Prowadziła autorski cykl spotkań z artystami opery i baletu O operze przy deserze w klubokawiarni Lokal użytkowy na warszawskiej Starówce oraz w ramach Fundacji "Terpsychora" spotkania z ludźmi tańca i warsztaty dla dzieci w warszawskiej Galerii Apteka Sztuki. Autorka bloga baletowego „Na czubkach palców”. Obecnie współpracuje z Cikanek film. Sp. z o.o. - dystrybutorem na Polskę transmisji i retransmisji operowych, baletowych, teatralnych i wydarzeń kulturalnych do kin.
Ten wpis został opublikowany w kategorii ogólnie o balecie, recenzje i oznaczony tagami , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „7. szczęśliwe Kreacje

  1. Gość 2 pisze:

    Cenna inicjatywa, stwarza tancerzom indywidualne szanse na przyszłość, ale pewnie też wzmaga kreatywność zespołu i cementuje go od wewnątrz. Efektów nie oglądałem, ale jeśli były takie jak czytam wyżej to wypada tylko pogratulować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.