Balet był w moim życiu od zawsze, a od piątego roku życia na pewno. Do dziś pamiętam, jak poszłam z mamą na Jezioro łabędzie do Teatru Wielkiego w Warszawie. Zasnęłam w
trzecim akcie, ale obudziłam się na zakończenie, żeby zobaczyć jak Książę wrzucił Złego Czarownika do jeziora… Potem były obowiązkowe w moim pokoleniu marzenia o zostaniu „baletnicą”, choć jeszcze później okazało się, że ja nawet nie bardzo lubię tańczyć. Za to uwielbiam oglądać balet i taniec, a miłość ta znalazła ujście w pisaniu o sztuce tańca. Wtedy zaczęło mi się marzyć zostanie „baletowym Waldorffem” – służyły temu studia na rusycystyce (bo przecież najlepsi tancerze to Rosjanie), dziennikarstwie (bo trzeba zdobyć warsztat) i teorii tańca (bo trzeba uporządkować to, co się w mojej głowie przez lata
nazbierało). Wreszcie stało się: pisałam w Trybunie, przez lata w Życiu Warszawy, pojawiałam się na łamach Ruchu muzycznego, Muzyki 21, Twojej Muzy…
Wywiady, relacje, recenzje, analizy… Spełnieniem marzeń była praca w Operze Narodowej niestety, nie potrwało to długo. Tymczasem świat wokół się zmienił i redaktorzy coraz częściej zaczęli mi mówić: „to nikogo nie interesuje”. Dziś w prasie czy telewizji niemal nie ma miejsca na balet, troszkę tylko lepiej radzi sobie taniec współczesny. Stąd, trochę dla wypełnienia tej luki w publicznej rozmowie o balecie, trochę jako naturalny wynik mojej wieloletniej obecności i pracy na forum balet.pl, a najbardziej z miłości do baletu – powstał ten blog.
PS. Dziękuję przyjaciołom za pomoc w stworzeniu tego bloga. Autorką moich zdjęć są: Ewa Krasucka, Rafał Kubała i K. Chmura-Cegiełkowska.
Komentarz Thomasa Turkletona na temat wpisu o Bajaderach w Polskim Balecie Narodowym przeniesiono pod w/w wpis
Dziękuje za piękne wspomnie o Bogdanie Cholewie . A przedewszystkim o podkreśleniu tego , że w Polsce był prawie zapomniany . Dla rodziny , znajomych i dla Nas , kolegów z klasy szkoły baletowej w Bytomiu , pozostanie zawsze w sercach jako Nasz Boguś , ale przedewszystkim jako bardzo dobry kolega i rewelacyjny tancerz .
Nie zdobyłam na tej stronie żadnego e-maila bezposredniego do pani. Wiec postanowiłam do pani napisać tak jak komentarz. W tańcu zakochałam się od 11 roku życia to było dawno i prawie o tym zapomniałam. Od kilku lat nie tańcze i nie mam pojecia czy do niego wróce. wkazdym bądź razie kocham taniec: spojność kroków z muzyką, rythm, melodię, pasje.Kocham wiatr we włosach, pulsowanie krwi w żyłach i tetnicach oraz mocne bicie serca. Emocje które się uwalniają poprzez gest i ruch. tego nigdy nie zapomne i nigdy sie tego z serca nie wyzbęde bo porostu zbyt mocno pokochałam to i miłość do tego jest głeboko w moim sercu. Po urodzeniu dziecka ,córeczki nie mogłam juz tego robić z róznych względów,obowiązki i rózne inne rzeczy, które niestety przeszkodziły mi aby pełni oddać sie mojemu marzeniu. Zawsze jednak ilekroć widze moja małą córeczke ma teraz ok 5 lat przypomona mi się ta moja pasja która długo była przykryta kurzem. Ona zakochała się w tańcu, sama jej to przekazłam jest zakochana w balecie marzy o tańcu tak jak ja marzyłam. Moze jest za mała ale mam mozliwośc zapisania jej na balet dla dzieci ciągle jeszcze się wacham ale bardzo dobrze to rozumiem gdy ogląda dziadka do orzechów czy tez jezioro łabędzie oglądałam to z córką jak miała 2 lata i była zafascynowana i oczarowana zresztą ja też. Narazie moje marzenia przelewam na papier. Gdyz od jakiegoś czasu wróciłam do rysunku. Narysowałam pointy na stopach w tanecznym geście. to rysunek nie jest to doskonałe malarstwo jak Degasa który czarował pastelami aksamitność i dynamikę tancerek w ruchu. Ale to moje ,małe ogromnie niespełnione marzenie aby kiedyś mieć profesjonalne pointy i stanąć na parkiecie i choć pze 3 minuty znów poczuć do czego tęsknię. Napisałam to bo nie mam wokól mnie osób które by rozumiały moją pasje. Chciałam tylko się podzielić. Bo wiem że pani napweno to zrozumie i dostrzeże w tym choć odrobinę miłości jaką daże taniec. Dodam jescze że jestm w tańcu zupełnym samoukiem. Poczułam rytm i zaczeąm tańczyć. Poświęcałam się temu przez 4 lata codziennie prawie 6-8 godzin jak byłam nastolatką. dlatego rozumiem tancerzy i rozumiem jednośc tancerza z muzyką przy jednoczesnym zespoleniu tańca i tancerza. To poprostu fenomenalne uczucie którego jak się raz zasmakuje nie potrafi się otym nigdy zapomnieć.
Pozdrawiam Magicznakreska 🙂
Droga Pani Katarzyno,
do niedawna prowadziła Pani w naszej szkole zajęcia dziennikarskie. Nie omieszkała Pani wplatać w nie treści związanych z tańcem. Nie ukrywam, że wcześniej nie ciągnęło mnie do baletu. Jednak po naszych lekcjach postanowiłam sprawdzić na własnej skórze – jutro po raz pierwszy wybieram się do Teatru Wielkiego na „Sen Nocy Letniej” 🙂
Mamy nadzieję, że jeszcze nas Pani odwiedzi w Słowaku.
Pozdrowienia od klasy IIe!
Bardzo sie cieszę, że moje wykłady miały taki skutek! Zatem warto było! Do zobaczenia w TW-ON bo i ja wybieram się na Sen nocy letniej
Dzień dobry,
mogłaby Pani napisać, jak powinien się ubrać na przedstawienie baletowe mężczyzna? Nigdy wcześniej nie byłem na balecie, ale teraz w listopadzie przyjeżdża do mojego miasta rosyjski balet z przedstawieniem „Jezioro łabędzie”. Będę musiał sobie kupić garnitur ale nie wiem, jaki najlepiej.