A ja się wybieram na REM. REM to projekt interdyscyplinarny, łączący teatr, choreografię baletową, literaturę, wideo-art i muzykę. Instalacja, której podstawowy sens wyrasta z napięcia między dwoma pozornie nieprzystającymi do siebie doświadczeniami: snu i śmierci. To projekt (przedstawienie?, instalacja?) niezwykły, począwszy od osoby autora, producenta, inicjatora i reżysera w jednym, aż po wykonanie i miejsce. W ubiegłym roku oglądałam PASSION – podobny spektakl i żałuję, że nie widziałam pierwszego, który całą serię (cykl?) zapoczątkował. Nie dlatego nawet, że znalazły się w tym przedstawieniu sceny warte zapamiętania, że wystąpili moi ulubieni tancerze, a nieco enigmatyczne przesłanie było dla mnie bodaj najmniej ważne. Dlatego, że projekty Piotra Hulla (producenta, reżysera, wydawcy magazynu Żurnal ArtBook, właściciela salonu Wilcza 18/1 oraz współwłaściciela Barberian Academy & Barber Shop, świetnego fryzjera wreszczie) to niesamowity przykład spełniania marzeń. No bo kto by pomyslał, że były piłkarz, który stał się fryzjerem, będzie rezyserował i prezentował swój spektakl z udziałem tancerzy Polskiego Baletu Narodowego na scenie kameralnej Teatru Wielkiego ? A tak własnie jest – zdziwienie, niedowierzanie, smichy-hihy nie zmienią faktu, że jemu sie udało. To niezmiernie inspirujące. To znaczy, że możemy wszystko, że każdy z nas może osiagnąć to, co zamierzy, może spełniac swoje marzenia.
Ale czas na pare słów o spektaklu : tytuł REM stanowi odwołanie do powierzchniowej fazy snu, której towarzyszą marzenia senne oraz szybkie ruchy gałek ocznych (Rapid Eye Movement). Przez psychoanalityków stan ten porównywany jest do dialogu z samym sobą, odbywającego się na poziomie podświadomości. Faza REM pozwala oczyścić́ umysł z informacyjnego szumu, pozostawiając jedynie najistotniejsze fakty, wspomnienia, nieuświadomione pragnienia oraz lęki. To doznanie psychiczne, ale i zmysłowe, rządzące się niepowtarzalną, trudną do uporządkowania wewnętrzną̨ logiką: operuje nieregularnym rytmem obrazów, świateł, strzępów narracji i wrażeń przestrzennych. U śniącego można wówczas zaobserwować́ częstsze niż zwykle skurcze serca, zwiotczenie mięśni, nierówny oddech i wysoką aktywność́ mózgu. Te właśnie objawy znajdą swoje ruchowe i wizualno-dźwiękowe ekwiwalenty w strukturze dramaturgicznej spektaklu. Spektaklowi zostaje nadana forma snu, przez który przewijają̨ się poddane symbolizacji wydarzenia, kluczowe dla ludzkiej emcjonalności. Koncepcyjną warstwę̨ REM stanowi refleksja na temat ulotności życia, wrażeniową – zmysłowość doświadczenia. Tym razem na scenie nie będzie żadnych odwołań do fryzjerstwa (które w poprzednich się pojawiały). Zupełnie uciekamy od rzeczywistości w sferę snu, na granice między snem a tym, co ludzie nazywają śmiercią. Wszak już Szekspirowski Hamlet rozważał, czy za granica śmierci będziemy śnić, czy stan śmierci podobny jest do marzeń sennych i jakie sny mogą nas nawiedzać po „tamtej stronie”. O ile powiązanie między snem i śmiercią może być jednak dyskusyjne, to skojarzenie snu i baletu jest dla każdego miłośnika tej sztuki oczywiste. Nie tylko dlatego, ze każdy porządny balet klasyczny musi mieć albo scenę snu, albo innych marzeń i majaków. Przede wszystkim dlatego, że estetyka tańca klasycznego, ale nie tylko, jest idealna do oddania poza słowami tego, co myślimy lub czujemy na ten lotny i tajemniczy temat.
Do REM zaproszono miedzy innymi aktora Marcina Bosaka, pierwszych solistów Polskiego Baletu Narodowego: Martę Fiedler i Pawła Koncewoja, choreografa, tancerkę oraz wykładowczynię Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie Zofię Rudnicką, dyrygentkę Martę Radwan oraz dramaturżkę Ankę Herbut. W sekwencjach tanecznych, o ile można je wydzielić z materii spektaklu wystąpią: Yuka Ebihara, Polina Rusetskaya, Karolina Kiermut, Eliza Trautsolt-Walaszczyk, Anna Lorenc-Bondara, Anna Czeszejko, Aneta Wira, Paulina Jurkowska i Paweł Koncewoj. A jak zdradza blog SIMPLE.DANCER’s life „spektakl zwieńczy wariacja solowa Zofii Rudnickiej” w jej własnej choreografii.
Więcej TUTAJ