Tekst nie został opublikowany w Ruchu Muzycznym z powodu wybuchu wojny w Ukrainie (jak mogę przypuszczać, bo numer, do którego był zamówiony ostatecznie był poświęcony muzyce ukraińskiej), więc pozwalam sobie zamieścić go tu:
Don Kichot jak za dawnych lat
Inscenizacja Don Kichota w choreografii Michala Štípy na podstawie Mariusa Petipy, która zagościła w repertuarze baletu Teatru Wielkiego w Poznaniu, to powrót do kolorowej i niefrasobliwej opowieści, która jest pretekstem do tanecznego popisu. Tu balet nie szuka drugiego dna i współczesnych kontekstów, jest wspaniałą rozrywką, a dzięki wirtuozerii poznańskich tancerzy ma szanse autentycznie zachwycić zarówno znawców, jak i szeroką publiczność.
Choreografia i przebieg dramaturgiczny poznańskiego (a wcześniej wystawianego w Brnie) Don Kichota bazuje na wersji Petipy, opracowanej przez Aleksandra Gorskiego. Pomysły Štípy należy docenić głównie za ciekawe poprowadzenie narracji – w jego wersji sędziwy Don Kichot wpatrujący się przez lunetę w nocne niebo postanawia spisać swoje przygody. Dzięki temu przenosimy się na karty książki, które są jednocześnie motywem przewodnim dekoracji („pismo” Don Kichota pokrywa nawet taneczną podłogę), a w scenie tzw. snu Don Kichota otrzymujemy odpowiedź, dlaczego Błędny Rycerz tak lubi spoglądać na gwiazdy…
Balet Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki, pozbawiony czasowo swojej siedziby z powodu trwającego w operze remontu, tańczy w Auli Artis, która nie rozporządza może wielkim zapleczem i widownią, ale scena pozwala na przygotowanie widowiska na podobnym, co w Gmachu pod Pegazem poziomie i rozmiarach. Inscenizacja z Brna doskonale się w niej mieści, nie pozostawia wrażenia niedosytu, a jednocześnie usprawiedliwia skromne rozmiary zespołu i scen grupowych. Świetna gra świateł, projekcje w scenie „snu Don Kichota” oraz stylowe kostiumy (może poza ubożuchną spódniczką Kitri w I akcie), sprawiają, że znajdujemy się w bezpiecznym świecie baletowej bajki, jednak nie mającej nic wspólnego z teatralnym muzeum. „Marka” Don Kichot została przez Michala Štípę odpowiednio odkurzona, odświeżona, ale z całkowitym poszanowaniem stylu i specyfiki tego tytułu.
Ów styl – lekki, komiczny, brawurowy, a gdzie trzeba bardzo klasyczny – dobrze oddało wykonanie poznańskich tancerzy. W choreografii nie pominięto żadnego z trudnych technicznie elementów i wszystko znalazło się na swoim miejscu: klasyczne wariacje w śnie Don Kichota (tu będącego wizją głównego bohatera o spotkaniu z Kometą, Księżycem i Gwiazdą Wieczorną), męskie tańce toreadorów i Espady, energetyczne Hiszpanów i Cyganów, a przede wszystkim głównej pary bohaterów – Kitri i Basilia. Yukino Tamai w partii Kitri wykazała się naturalnym wdziękiem, właściwym dla tej roli temperamentem i zalotnością, stworzyła prawdziwą postać młodziutkiej Hiszpanki. Tancerka jest członkinią corps de ballet (!), absolwentką Royal Ballet School of Antwerpii. Bardzo dobrze poradziła sobie z trudnościami swojej partii, nieco tylko (prawdopodobnie kondycyjnie) słabiej wypadła w finałowym, piekielnie trudnym pas de deux. Te braki łatwo można usprawiedliwić, bo to artystka dopiero na początku kariery, a ma po temu wielki potencjał.
Występujący w roli wesołego balwierza Basilia Takatoshi Machiyama to tancerz bardzo skoczny, już rutynowany, a przy tym absolwent Akademii im. Waganowej, ostatnio solista baletu w Mińsku. Warto podkreślić, że poza technicznymi umiejętnościami, lekkim i brawurowym sokiem i umiejętnym partnerowaniem (swoją partnerkę podrzucał i podnosił na jednej ręce z wielką pewnością) artysta rozporządza talentem aktorskim i sceniczną swobodą, co jest warunkiem sine qua non przy tej właśnie roli. Ten walor posiada także Andrea Porro, który wcielił się w Espadę, świetną Mercedes i majestatycznym Księżycem była Kseniya Rzheuskaya, a zabawnym Sancho Pansą – Sergio Chinnici.
Ze względu na specyfikę miejsca – Aulii Artis pozbawionej choćby namiastki kanału, balet Teatru Wielkiego tańczy obecnie do nagrania, jednak przygotowanego przez swoją własną orkiestrę pod batutą Grzegorza Wierusa. Dobre tempa i ogień wydobyty z partytury Ludwiga Minkusa pozwalają i pomagają tancerzom wlać prawdziwe życie w baletowego Don Kichota.