Dopiero teraz udało mi się zasiąść do komputera, żeby opisać zupełnie wyjątkowe wydarzenie, w jakim miałam okazję brać udział dwa tygodnie temu. Było to wydarzenie ważne dla lokalnej społeczności i zespołu, które je przygotował, natomiast zupełnie nie zauważalne dla szerokiego kręgu odbiorców. Nic dziwnego, skoro miało miejsce w Domu Kultury w Józefowie pod Warszawą, a wykonawcami były dzieci z Dziecięcego Zespołu Teatralno-Tanecznego „Isadora”. Trafiłam tam zaproszona przez córkę Danuty Migdy prowadzącej zespół i do dziś pozostaję pod ogromnym wrażeniem tego, co zobaczyłam.
Przedstawieniem, które oglądałam był pierwszy projekt całkowicie taneczny: pełnospektaklowe wystawienie Dziadka do orzechów Piotra Czajkowskiego. Spektakl podzielony został na trzy części, przed każdą jedno z dzieci z zespołu odczytywało streszczenie tego, co widzowie zobaczą na scenie. Scenografia była skromna, zbudowana z kilku zastawek i kolorowych materiałów, za to kostiumy zapierały dech w piersiach. Przez scen przewinęło się ich ponad sto, ponieważ wielu wykonawców miało osobne, stosowne do roli kostiumy do każdej sceny. Stroje aż kapały od detali: falban, naszywek, brokatów i frędzelków. Trudno sobie wyobrazić ogrom pracy w nie włożony, zwłaszcza, że wszystkie uszyła własnoręcznie (lub przerobiła z poprzednio uszytych do innych spektakli) pani Danuta. Niejeden profesjonalny zespół baletowy mógłby pozazdrościć „Isadorze” takich kostiumów.
Najbardziej niezwykłe jest jednak to, że około 40-tka dzieci w wieku od 4 (!) do kilkunastu lat wykonało całego Dziadka do orzechów, w prościutkiej, ale czytelnej i ładnej choreografii. Każde z nich czuło się ważne i z namaszczeniem oraz zaangażowaniem wykonywało liczne role. Wiele z nich autentycznie zachwycało talentem, nie zawsze zresztą tanecznym. Jedne były lepszymi aktorami, inne wykonywały na scenie „gwiazdy” i przewroty, jeszcze inne miały przebłyski autentycznego baletowego wdzięku i subtelności ruchów. Malutki chłopczyk, jedyny w zespole (!) wykonywał bez wysiłku trzy obroty na jednej nodze i niezależnie, czy było to solo, czy czwarty rząd corps de balet, wykonywał wszystkie pas z niezmiennym zaangażowaniem. Dziewczynka tańcząca Króla Myszy miała autentyczną sceniczną charyzmę, sceniczna Klara – piękną prace rąk, jedna z myszek/Chinek – znakomite rozciągnięcie i sceniczny temperament.
Kilka dziewczynek wystąpiło tańcząc na pointach, choć nie wszystkie powinny to robić. Zrozumiałe jednak, że chciały spełnić swoje marzenia o „byciu baletnicą”, więc w zespole, który stawia sobie za cel wyzwalanie talentów i aktywności dzieci, trudno było im tego absolutnie zabronić. Czasami było to urocze, czasami zabawne, warto byłoby tylko uświadomić rodzicom dziewczynek (choć pani Danuta stara się jak może), że pointy nie służą do zabawy, że trzeba nie tylko nauczyć się na nich stać i poruszać, ale także je poprawnie wkładać i wiązać, bo szkoda stóp młodych „baletnic”.
To wszystko jednak nieważne w obliczu tego, co dzieje się z dziećmi, ich rodzicami i publicznością, która ogląda występy zespołu „Isadora”. Dzieciaki są otwarte, odważne, zdyscyplinowane. Z opowiadań zasłyszanych podczas spektaklu dowiedziałam się, że wychowankowie zespołu dzięki zajęciom przezwyciężają wiele problemów, kompleksów i wad – skrajną nieśmiałość, zamknięcie, jąkanie, a nawet choroby. Chora dziewczynka zapomina o bólu rąk i tańczy taniec hiszpański, młodsze rodzeństwo członków zespołu wpełza na scenę i… już na niej zostaje poszerzając zasteępy tańczących dzieci. To jest prawdziwa edukacja taneczna, to jest prawdziwa pedagogika! Z olbrzymim nakładem pracy, poświęceniem i radością pani Danuta Migda wychowuje już kolejne pokolenie dzieci wrażliwych na sztukę, potrafiących współpracować w grupie, odważnych. To nieoceniony kapitał na przyszłość.
http://www.mokjozefow.pl/index.php/grupy-artystyczne/zespo-teatralno-taneczny-isadora
zdjęcia ze spektaklu: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.368122683211636.93616.337830639574174&type=1
Cudownie jest slyszec takie informacje. Oby wiecej bylo takich zespolow i nie tylko dla dzieci. Sama byla w takim zespole wiec wiem jaki kapital sie zbiera na przyszlosc. Dobrze ze sa jeszcze tacy ludzie, ktorzy organizuja takie zespoly.