Taniec po polsku

Na Dniach Sztuki Tańca przyszła pora na wieczór całkowicie polski, to znaczy złożony wyłącznie z prezentacji polskich zespołów tanecznych. Jednego dnia można było ich obejrzeć aż trzy. Najpierw w ramach jednego wieczoru na scenie kameralnej (przez dawnych bywalców zwanej salą im. Młynarskiego, bo takie miano nosi, a przez częstych gości po prostu małą sceną) Opery Narodowej pojawiła się reprezentacja baletu Opera Nova z Bydgoszczy w choreografii 1st Flash Jormy Elo z muzyką Sibeliusa, a następnie Kielecki Teatr Tańca ze swoim wykonaniem Święta wiosny w choreografii Angelina Preljocaja. Po przeniesieniu się na widownie głównej sceny TW-ON obejrzeć można było Sen nocy letniej i Święto wiosny w choreografii Izadory Weiss i wykonaniu Bałtyckiego Teatru Tańca. Z prezentowanych choreografii nie znałam wcześniej tylko 1st Flash i Snu nocy letniej, więc na tych prezentacjach się skupię (zresztą nie byłam też tak pełna poświęcenia i przed drugim już tego wieczora Świętem wiosny wyszłam – ta akurat interpretacja już podczas swojej premiery w 2011 roku mocno nie przypadła mi do gustu, więc postanowiłam nie powtarzać tego doświadczenia).

1st Flash to przedziwna choreografia, w której widać jak na dłoni, że Jorma Elo swoje choreograficzne szlify zdobył w Holandii, w zetknięciu z twórczością Jiri’ego Kyliana, Hansa van Manena i Williama Forsythe’a. Trzy pary tancerzy zmieniają się jak w kalejdoskopie w choreografii o bardzo szybkim tempie, dostosowanym co prawda do dużej części wykorzystanej muzyki Sibeliuisa, ale jednocześnie zupełnie z nią nie związanym. Chodzi o to, że taniec w bardzo małym stopniu skorelowany jest z muzyką, jej akcentami i nastrojem. Można nawet sądzić, że tylko przypadkowo czasem ruchy tancerzy trafiają w muzyczne przepływy i przez moment im towarzyszą. Sama choreografia wypełniona jest bardzo efektownym zmieszaniem elementów tańca klasycznego (skoki, piruety, wysokie arabeski) i plastyki tańca współczesnego z uruchomieniem tułowia, falowaniem rąk, gestami połamanymi, drobnymi, czasem nawet zabawnymi. Tempo narzucone przez choreografa tancerze Opera Nova wytrzymują z trudem, ale wytrzymują. Nie zawsze jest równo, choć układ wymaga często dla uwypuklenia swojej urody idealnej synchronizacji, ale w tańcu mnóstwo jest temperamentu, energii i radości. 1st Flash jest też atrakcyjny wizualnie w swojej prostocie – tylko czysta przestrzeń czarnej sceny, punktowe lub rozproszone ciepłe światło i tancerze. Ciekawym elementem jest wielkie pudło lampy/reflektora, umieszczone z jednej strony sceny – podnoszące się i opadające, czasem emitujące światło, a czasem będące tylko częścią scenografii. Nie wiem, jak było z innymi widzami spektaklu, bo słyszałam całkiem przeciwstawne opinie, ale do mnie 1st Flash przemówił swoją energią, plastycznością i nasyceniem ruchu, sporymi umiejętnościami tancerzy, choć to i owo można by doszlifować. Pełna pozytywnej energii mogłam oczekiwać na drugą część wieczoru, podczas której Kielecki Teatr Tańca pokazał Święto wiosny. O tym spektaklu pisałam już obszernie  na blogu (http://www.naczubkachpalcow.pl/2013/03/19/nagosc-wywyzszajaca/

Dodam tylko, że zauważyłam parę udoskonaleń i w przeprowadzeniu akcji dramatycznej w Święcie, i większe zróżnicowanie ruchu wewnątrz grup, gdy nie muszą one prezentować synchronicznego ruchu. Dobrze zrobiło to widowisku, którego dynamika narasta aż do finału, w którym tym razem dostrzegłam przede wszystkim piękno wolnego, nagiego ciała ludzkiego. Duże brawa za wykonanie dla całego zespołu KTT.

Na dużej scenie Teatru Wielkiego wystąpił Bałtycki Teatr Tańca z dwiema choreografiami swojej szefowej Izadory Weiss. Jak wspomniałam Święto wiosny w jej interpretacji widziałam już podczas premiery i już  wtedy pozostawiłam spektakl bez komentarza, bo po co mam się denerwować – i ja, i inni? Jeśli coś jest mi zupełnie „nie po drodze”, ani pod względem estetycznym, ani ideowym – po co mam w ogóle komentować? Czuje się też rozgrzeszona słowami dyrektora Marka Weissa podczas konferencji prasowej poprzedzającej Dni Sztuki Tańca. Wyraził opinię, że to co robią (w domyśle on i Izadora Weiss) w Gdańsku jest tak inne i osobne, że można to tylko bardzo kochać albo bardzo nienawidzić. Jako, że nienawiść jest uczuciem w sztuce niestosownym, pozwolę sobie zachować milczenie w stosunku do Święta wiosny.

Inaczej rzecz się ma z Snem nocy letniej. To temat, do którego wszelkie przeróbki i ingerencje pasują jakoś bardziej niż do posągowych tytułów z bogatą historią wstawień. Wprawdzie Sen ma też piękną tradycję i przynajmniej dwie kanoniczne wersje Ashtona i Neumeiera, ale jego oniryczność, dziwaczność, jego pomieszanie porządków zawarte w samej treści szekspirowskiego dzieła dopuszczają najbardziej dziwaczne i szalone interpretacje. Wersja Izadory Weiss jest pod tym względem inna głównie ze względu na sięgnięcie po muzykę Gorana Bregovicia. Widać pasowała choreografce do jej wizji Snu, do jej sposobu myślenia o ruchu  – rzeczywiście specyficznym, łączącym kilka inspiracji i tradycji, w tym coraz mocniej sięgającym do tańców popularnych, technik tańca ulicznego czy np. bollywood (bo i takie skojarzenia miałam tego wieczora). Wiele scen było bardzo nastrojowych, a tancerze wykazali się nie tylko kunsztem tanecznym, ale i umiejętnością zbudowania postaci, czego bardzo mi brakowało podczas tych Dni Tańca. Trudno nie wyróżnić wykonawczyni roli Puka Sayaki Haruny czy Hipolity Amelii Forrest, obdarzonych osobowością sceniczną, temperamentem, dynamiką i plastycznością. Nawet, gdy przyznaję, że ten spektakl to nie moja „bajka”, nie moja wrażliwość i nie moja estetyka – bo to, co dla jednych jest śliczne, dla innych jest już kiczem, a z kolei świadomie zastosowany kicz może być ciekawym zabiegiem artystycznym – to jest w nim potencjał na świetny spektakl dla szerokiej publiczności – fascynujący ciekawym ruchem (choć dla mnie jest on zbyt powtarzalny i manieryczny), poetyką szalonej baśni, humorem, efektem pastiszu.

Dlaczego piszę tylko o potencjale? Dlaczego nie „jest świetnym spektaklem”? Po pierwsze jest w nim kilka dłużyzn – głownie w wątku o dwóch zakochanych parach, które wynikają chyba tylko z chęci zilustrowania tańcem całego utworu Bregovicia. Można by spokojnie poczarować i tańcem i dramaturgia krócej, celniej, prościej. Kołysankę Bregovicia bardzo lubię, ale w kontekście miłosnym (powtórzona na dodatek dwukrotnie – rozumiem zabieg klamry, ale nie jestem jego zwolenniczką), staje się po prostu nie do zniesienia ckliwa. Kluczowe dla tego spektaklu wydaje mi się słowo PASTISZ. Gdyby choreografka sama wzięła swoją choreografię w jakiś czytelny nawias i od początku zasygnalizowała, że będzie zabawa i „niezła jazda”, że nie będzie o miłości, że nie traktujemy się poważnie, tylko zgrywamy dla wspólnej zabawy obłędnym tańcem i konwencją spektaklu baletowego, do którego wsadzimy elementy bollywood, disco lat 70-tych, stroje sado-maso i trochę stylu „na chama” w militarnym mundurku, to przez cały spektakl bawiłabym się przednio. Tymczasem przez większość trwania przedstawienia zżymałam się na kiczowate stroje, ckliwe melodie, „za dużą ilość gestów” (jak pisze dyr. Weiss w przedmowie do programu)…. Tymczasem finał w wykonaniu grupy Rzemieślników, odegrana przez nich sztuka o Tysbe i Piramie oraz końcowa ogólna balanga pozwalają domniemywać, że całe to widowisko było tylko wstępem do tej dobrej zabawy. Tak jak podczas gal piosenki biesiadnej, gdzie bregovicowski „Prawy do lewego” wywoływał falę entuzjazmu, podrygów i zbiorowego klaskania w rytm – tak jak wczoraj.

O Katarzyna Gardzina-Kubała

Katarzyna K. Gardzina-Kubała  - Z wykształcenia rusycystka, absolwentka Wydziału Lingwistyki Stosowanej i Filologii Wschodniosłowiańskich na Uniwersytecie Warszawskim (2000) i podyplomowych studiów dziennikarskich na tej samej uczelni (2002), a także Studiów Teorii Tańca na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (2005 - absolutorium). Z zamiłowania dziennikarka i krytyk muzyczny oraz baletowy. Pracę rozpoczęła w dziale kultury „Trybuny”, przez wiele lat z przerwami była krytykiem muzycznym „Życia Warszawy”. Współpracowała z większością fachowych polskich czasopism muzycznych, czasopismami teatrów operowych w Warszawie i Poznaniu. Publikuje w programach teatralnych do spektakli baletowych oraz w prasie lokalnej, była gościem programów TVP Kultura, n-Premium i TV Puls, Radia Dla Ciebie i Drugiego Programu Polskiego Radia.

Od wielu lat jest członkiem Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Opery „Trubadur” oraz administratorem baletowego forum dyskusyjnego balet.pl. Na łamach kwartalnika klubowego „Trubadur” opublikowała ponad 3 tysiące tekstów i wywiadów z artystami opery i baletu. W 2008 roku wraz z gronem krytyków tańca podjęła próbę reaktywacji kwartalnika „Taniec”. Autorka ponad stu książeczek-komentarzy do serii oper, baletów i operetek wydanych w zbiorzeLa Scala. W2010 roku opracowała cykl 25 krótkich felietonów z zakresu historii i teorii tańca w ramach kolekcji „Taniec i balet”, wydanej przez wydawnictwo AGORA i „Gazetę Wyborczą”. OD tego samego roku była stałym współpracownikiem magazynu tanecznego „Place for Dance”.

W roku szkolnym 2007/2008 prowadziła cykl zajęć fakultatywnych wg autorskiego programu „Wiedza o operze i balecie” w VII Liceum Ogólnokształcącym im. Słowackiego w Warszawie, jako edukator operowo-baletowy odwiedziła liczne szkoły podstawowe i gimnazjalne z wykładami o sztuce baletowej. Od kilku lat prowadzi wykłady w LO Słowackiego w Warszawie 'Teatr muzyczny i świat mediów". W roku 2010 wspólnie ze Sławomirem Woźniakiem zrealizowała warsztaty poświęcone baletowi w warszawskim OCH-Teatrze.

W latach 2008-2010 pracowała na stanowisku sekretarza literackiego Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. Zajmowała się redakcją programów do spektakli operowych i baletowych oraz koncertów, redakcją afiszy i publikacji informacyjnych teatru, pisaniem autorskich tekstów do programów oraz redakcją merytoryczną strony internetowej teatru.

Od 2010 jest stałym współpracownikiem Instytutu Muzyki i Tańca. W ramach współpracy przygotowuje noty biograficzne i materiały informacyjne o polskiej scenie baletowej dla portalu taniecPOLSKA [pl], teksty problemowe oraz realizuje wykłady dla dzieci i młodzieży, popularyzujące sztukę tańca – program „Myśl w ruchu” Instytutu Muzyki i Tańca. W latach 2013-14 była członkiem komisji jurorskiej opiniującej spektakle na Polską Platformę Tańca 2014 w Lublinie.

Jest także współautorką serii książek dla dzieci „Bajki baletowe” (Jezioro łabędzie, Dziadek do orzechów, Kopciuszek, Romeo i Julia, Coppelia, Don Kichot, Pulcinella) wydawanych przez Studio. Blok. Prowadziła autorski cykl spotkań z artystami opery i baletu O operze przy deserze w klubokawiarni Lokal użytkowy na warszawskiej Starówce oraz w ramach Fundacji "Terpsychora" spotkania z ludźmi tańca i warsztaty dla dzieci w warszawskiej Galerii Apteka Sztuki. Autorka bloga baletowego „Na czubkach palców”. Obecnie współpracuje z Cikanek film. Sp. z o.o. - dystrybutorem na Polskę transmisji i retransmisji operowych, baletowych, teatralnych i wydarzeń kulturalnych do kin.
Ten wpis został opublikowany w kategorii ogólnie o balecie, recenzje i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Taniec po polsku

  1. Kasia pisze:

    Fragment o „Święcie wiosny” Bałtyckiego Teatru Tańca mogłabym czytać bez końca. Dziękuję!

  2. Pingback: Thanatos zamyka oczy | Na czubkach palców

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.