Złośnica cudnie poskromiona

Nie pamiętam skąd i odkąd wiem, że są balety – wielkie dzieła wielkich twórców – których wartość została tak doceniona, a forma estetyczna tak obwarowana, że przenosi się je ze sceny na scenę, z roku na rok wraz z całą oprawa sceniczną. Właściwie, co w tym dziwnego? Przecież balet to sztuka wizualna, odbierana za pomocą wzroku, przede wszystkim choć nie tylko, rodząca w nas doznania natury estetycznej. Zatem integralnymi elementami inscenizacji, które to wrażenie estetyczne wywierają, to, oprócz libretta (treści), choreografii i muzyki, także scenografia i kostiumy, a nawet światło. Odkładając na chwilę na bok wymowę, wydźwięk moralny czy intelektualny dzieła baletowego (zwłaszcza współczesnego, bo do klasycznych baletów XIX-wiecznych przykładałabym nieco inną miarę i stosowała inne kryteria), to w jakimś stopniu zawsze było dla mnie oczywiste. Poprzez swoje doświadczenia widza wytworzyłam sobie kategorię baletów, które są całością, mają być niezmienne, nawet jeśli ich wizualna estetyka czasem nieco trąci myszką, albo raczej jest „reliktem niedawnej przeszłości”. Po prostu są świadectwem swojej epoki, a jednocześnie w jakiś sposób ponadczasowe. To trochę jak z malarstwem czy rzeźbą – czy śmiejemy się albo wskazujemy na brak gustu artystów z czasów neolitu, albo baroku za to, że tworzyli tak, jak to było możliwe na ich etapie rozwoju i zgodnie z gustem epoki? Dlaczego zatem mielibyśmy inaczej traktować dzieło baletowe? Wszystkie te rozważania nasunęły mi się przy okazji premiery Poskromienia złośnicy w choreografii Johna Cranki, przygotowanej przez Polski Balet Narodowy. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , | 2 komentarze

O fotografii baletowej i nie tylko

Czasem zupełnie niespodziewanie pewne sytuacje przypominają mi, że mimo iż staram się, aby moja praca i moja pasja nie były „całym moim życiem”, to jednak żyję w jakiejś szklanej bańce, poza którą świat wygląda inaczej, a wiedza o balecie nie jest tak powszechna, jak mogłabym mniemać. Takie sytuacje działają bardzo otrzeźwiająco, zwłaszcza gdy mają miejsce przy okazjach – wydawałoby się – gromadzących osoby „wtajemniczone”, a ich uczestnicy to – zdawałoby się – elita, odbiorcy kultury i sztuki wysokiej, którzy na niejednym spektaklu, również baletowym, byli. Uzmysławia to dwie rzeczy – na jakim skraju wiedzy uznawanej za niezbędną wykształconemu człowiekowi znajduje się wiedza o sztuce tańca oraz – jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Ale dość ogólników, przejdźmy do konkretnego przykładu. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii edukacja, ogólnie o balecie | Otagowano , , , , , , , , , | 2 komentarze

Od Czajkowskiego do Czajkowskiego – z Poznania do Bydgoszczy

Mamy w Polsce zaledwie kilka zespołów baletowych, wydawałoby się zatem, że miłośnik tej sztuki na nadmiar narzekać nie może. Zdarza się jednak często tak, że z niewiadomych powodów następują przynajmniej raz do roku „zbitki” terminowe, kiedy krytyk baletowy nie wie – sklonować się czy też opanować teleportację? W ubiegłym sezonie zagęszczenie dotknęło koniec sezonu, gdy w ciągu tygodnia odbywały się aż 3 premiery baletowe i trwały Łódzkie Spotkania Baletowe. W tym sezonie już na początku teatry postanowiły wziąć mnie do galopu – a pewnie, niech się dziennikarz rozmnoży przez podział albo dokona bolesnego wyboru… Nic z tego – postanowiłam i dzięki dużemu wysiłkowi organizacyjnego obejrzałam premierę Serenady i Infolii w Poznaniu (24 października), FAR Evana McGregora w Warszawie (25 października) i Dziadka do orzechów w Bydgoszczy (trzeci spektakl – 27 października). Nadmiar wrażeń, niemal wyłącznie pozytywny był ogromny, dlatego między innymi porządkuję je dopiero dzisiaj. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, podróże, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Ja chcę Giselle!

Minęło już kilka dni od transmisji baletu Giselle z Teatru Bolszoj w Moskwie (można ją było obejrzeć w kinach 11 października), a ja ciągle wracam myślami i do tego wieczoru, i do spektakli Giselle, które oglądałam w dzieciństwie w Warszawie. Tak, w dzieciństwie, bo wkładka obsadowa w moim programie z tego baletu bezlitośnie głosi, że był to rok 1990! To w tamtym okresie po raz ostatni oglądałam balet do muzyki Adolfa Adama na żywo… Potem były już tylko kasety video (nagrywane z telewizji, więc na pamięć nauczyłam się choreograficznej wersji Grigorowicza, właśnie tej, którą teraz oglądaliśmy w transmisji), potem DVD i gościnne prezentacje zupełnie odmiennej wersji – Giselle Matsa Eka. Były co prawda inscenizacje tego baletu w innych miastach Polski, ostatnio bodaj 12 lat temu w Łodzi, ale nie były to czasy, kiedy mogłam jeździć po Polsce „za tytułami” … Zatem niedzielna transmisja wzbudziła tysiące wspomnień i jeszcze większa zadumę: czemu Giselle nie ma w naszym polskim repertuarze? Nie jest to wołanie do dyrekcji PBN (choć nie miałabym nic przeciwko, gdyby ta pozycja pojawiła się w Warszawie), raczej ogólne zdumienie. Pewnie powie ktoś: zaraz, Jeziora łabędziego też nie ma, Śpiącej królewny też nie ma i tak można by wymieniać i wymieniać. Ale mnie frapuje fenomen zaginięcia Giselle. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , | 1 komentarz

Ach, ta męska łydka

Każdy, kto mnie zna wie, że do furii doprowadzają mnie niesprawiedliwe stereotypy na temat baletu i błędy pokutujące w społeczeństwie. Nie przepuszczam żadnej okazji, aby je prostować, aby z uporem maniaka poprawiać „baletmistrza” na „tancerza”, „sztukę” na „balet”, a „niemęskie hobby” na „wymagającą wysiłku i niesamowitej sprawności elegancką sztukę tańca.” Z tym większą chęcią wybrałam się na konferencję naukową zorganizowaną w ramach projektu Warszawskie Centrum Tańca przez Polskie Forum Choreologiczne oraz Stowarzyszenie Strefa Otwarta – przyciągnął mnie zrazu lekko najeżający mnie tytuł wykładu Bogowie tańca czy faceci w rajtuzach? Mężczyźni w balecie wczoraj i dziś. No co poradzę, że nawet przy okazji zwalczania stereotypów denerwują mnie zbitki wyrazowe „faceci w rajtuzach” , albo „gruba baba śpiewa” – to z kolei o operze. Nawet jeśli to ma być tylko zabawne i przyciągnąć uwagę mas, aby potem owo stwierdzenie zdyskredytować – to efekt jest najczęściej taki, że cała wiedza z głów paruje, a zlepek „faceci w rajtuzach” zostaje. Niemniej domyślałam się, że w tytule tego wystąpienia owo „rajtuzowe” porównanie miało być prowokacją i autorka – mgr Agnieszka Narewska zajmie się figurą tancerza w balecie klasycznym jako taką, funkcją, jaką w kolejnych wiekach tancerz w balecie pełnił – od gwiazdora, centrum wszelkiej choreografii (Król Słonce) po słup cumowniczy w XIX wieku, kiedy to primabaleriny do tego stopnia zawładnęły sceną, że dla ich partnerów niemal nie układało się tańców – mieli tylko partnerować.  I nie pomyliłam się. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , | 5 komentarzy

Tak należy celebrować sztukę tańca

Dawnych teatralnych tradycji czar… przypomniał  mi benefis Siergieja Basałajewa, byłego już pierwszego solisty Polskiego Baletu Narodowego, nie tak dawno bowiem artysta pożegnał się z warszawską sceną spektaklem Don Kichota. Zresztą – czy naprawdę jest to i musi być to dawny czar? Na świecie wciąż odbywają się (i cieszą olbrzymią popularnością) gale baletowe i uroczyste spektakle lub wieczory benefisowe ku czci zasłużonych, wybitnych artystów. Co ciekawsze, w tych galach baletowych, odbywających się czasem w różnych egzotycznych miejscach na świecie, biorą udział i nasi, polscy artyści, najczęściej w tzw. przerwie urlopowej. Benefisy zaś odbywają się i u nas, w Polsce, ale dotyczą wyłącznie artystów sceny dramatycznej. Nie wiem czemu. To znaczy wiem – bo w Polsce już dawno zarzuciliśmy kreowanie gwiazd sceny baletowej, nie doceniamy ich i nie szanujemy, a kiedy artysta baletu, nierzadko filar zespołu, artysta niepowtarzalny (na prawdę niepowtarzalny, bo każdy wybitny tancerz lub tancerka to rzadki motyl w światowej skali) kończy karierę wręcza mu się kwiatki na ostatnim spektaklu i ewentualnie w zaciszu kulis wychyla szampana… Choć czasami taki artysta przetańczył na macierzystej scenie i 20 lat, co jest dziś ewenementem w skali świata. Dość jednak tej goryczy. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje, sylwetki | Otagowano , , , , , , , | 2 komentarze

Alicja po drugiej stronie tańca

Niezwykle rzadko zdarza się, aby polskie zespoły i teatry muzyczne mogły sobie pozwolić (i ryzykowały) własne produkcje baletowe – przygotowane od początku do końca, od zera. Na taki wysiłek (twórczy i finansowy) mogą sobie pozwolić największe kompanie, albo – na drugim biegunie – bardzo małe kolektywy tańca współczesnego – ale to zupełnie inna bajka (tam taniej jest stworzyć coś samemu z pomocą przyjaciół za polskie, czyli niskie stawki, niż zakupić gotowy spektakl uznanych artystów itp…). Jeszcze rzadziej zdarza się, by balet powstawał do nowo skomponowanej w tym celu muzyki – kto to dziś robi, skoro stoi przed nami otworem cała biblioteka niemal 20-tu wieków muzyki europejskiej, światowej, etnicznej… Dawniej bywało różnie – w XVIII wieku i na początku XIX-go balety chętnie tworzono do kompilacji znanych melodii, np. operowych, ale pisano też oryginalne partytury. Potem nowy balet oznaczał nową partyturę, ale etatowi kompozytorzy baletowi dość bezwstydnie, często bardziej z pospiechu niż braku inwencji lub talentu – wykorzystywali po kilka razy fragmenty własnych i cudzych kompozycji. Wiek XX przyniósł masowe korzystanie z dzieł muzycznych od kameralistyki po dzieła symfoniczne a nawet wokalne, do czego impuls dała zresztą Isadora Duncan występując w swych choreografiach i improwizacjach do kompozycji Bacha, Beethovena czy Chopina, co wcześniej było nie do pomyślenia. Wszak do tańca muzyka musi być taneczna. W XX i XXI wieku tworzono i tworzy się nadal balety do dzieł dawnych i współczesnych, w kręgu choreografów europejskich lub w Europie tworzących szczególna estymą zaczęła się cieszyć muzyka dawna, szczególnie barokowa.

Niech ten przydługi historyzujący wstęp będzie peanem na cześć odwagi i zdecydowania Opery na Zamku w Szczecinie, która wystawiła balet Alicja w Krainie Czarów – od A do Z stworzony specjalnie dla tego zespołu, dla tej sceny (obecnie, podczas remontu Zamku w Szczecie i mieszczącego się tam teatru, korzystającej z hali na ul. Energetyków). Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, podróże, recenzje | Otagowano , , , , | Dodaj komentarz

Benefis Sergeya Basalaeva

Poproszono mnie, abym poinformowała czytelników bloga o tym szybkimi krokami zbliżającym się wydarzeniu, zatem:

Sergiej Basalaev przez 12 lat był pierwszym solistą Polskiego Baletu Narodowego, gdzie publiczność mogła podziwiać jego występy. W 2013 roku został odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. W koncercie wezmą udział wybitne osobistości świata tańca i baletu, m.in. z Rosji, Francji, Belgii oraz Niemiec. Na scenie Teatru Palladium w Warszawie pojawią się: Isabelle Ciaravola reprezentująca Grand Opera, Paryż; Yulia Makhalina, Marinskij Teatr, Sankt Petersburg; Elena Kuzmina, Teatr Borisa Eifmana, Sankt Petersburg; Mikhail Kaniskin i Elisa Carrillo Cabrera, Staatsballett Berlin; Maria Seletskaja i David Jonathan, Królewski Balet z Antwerpii; Martynas Rimeikisi i Olga Konosenko, Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu z Wilna.

Podczas benefisu wystąpią również artyści polscy: Tomasz Fabiański, Polski Balet Narodowy, Teatr Wielki Opera Narodowa, Warszawa, Polska Ewa Oziemblewska, uczennica Akademii Tańca Étoile, Warszawa, Polska.

Program benefisu obejmuje fragmenty znanych klasycznych spektakli baletowych, współczesnych baletów neoklasycznych oraz specjalnie na ten wieczór przygotowanych choreografii.

Miejsca sprzedaży biletów: kasa Palladium, ul. Złota 9, bileteria Empik, sieć sklepów Media Markt i Saturn

Sprzedaż online: palladium.art.pl , ebilet.pleventim.plticketpro.pl

 

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie | Otagowano , , , , , , | Dodaj komentarz

Casanova pomiędzy konwencjami

Casanova w Warszawie – brzmi trochę jak połączenie Fircyka w zalotach i Giuseppe w Warszawie – i coś w tym jest, choć Casanova nie był wcale tak zagubiony w stolicy Polski, kiedy tu przebywał jak Giuseppe, a w zaloty chodzić nie musiał… Casanova w Warszawie Krzysztofa Pastora to balet specyficzny, a jego specyfikę dość trudno odmalować czy ująć w jednym zdaniu. Powstał ze współpracy artystów tak różnych, tropów tak indywidualnych, że  – przyznaję szczerze – zachodziła obawa, że się nie uda. A jednak to wszystko razem zagrało i gra aż miło. Na pewno jednak wybierając się na ten balet trzeba wyzbyć się paru założeń i paru przyzwyczajeń, bo mogą być mylne i doprowadzić do rozczarowania. Przede wszystkim nie jest to wielki balet z akcją i tanecznymi popisami na wzór XIX-wiecznych klasycznych baletów, co mogła by sugerować oprawa plastyczna. Akcja owszem jest i to wywiedziona wprost z prawdziwych przeżyć Casanovy goszczącego w Warszawie i opisanych w jego pamiętnikach. Nie jest to jednak akcja o mocnych węzłach dramaturgicznych, a wielość postaci drugoplanowych służy raczej odmalowaniu kolorytu epoki i czasów Stanisławowskich na warszawskim dworze niż wzbogaceniu „dziania się”. Nie należy się przywiązywać do tego, kto jest kim z licznych wyfraczonych panów, choć to wspaniała baletowa lekcja historii i po powrocie ze spektaklu warto zapoznać się (o ile takiej wiedzy nie wyniosło się ze szkoły), kim był książę Czartoryski, hrabia Moszyński i inni… Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie, recenzje | Otagowano , , , , , , , , , , , | 17 komentarzy

Polski wstyd – mój wstyd

Zdarza się, że człowiek bierze udział w wydarzeniach, jest świadkiem sytuacji, które powodują, że choć w najmniejszym stopniu nie jest owej sytuacji winien, to ma ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Bo „wstydzi” się za organizatorów wydarzenia, za społeczeństwo, za kraj… Oczywiście, sytuacje o których chce napisać, nie mają może aż tak „globalnego” wydźwięku, ale spowodowały takie właśnie uczucie – wstyd mi było za Polaków, za polską publiczność taneczną, a w pierwszym wypadku – za totalną ignorancję w sprawach baletowych ludzi pracujących przecież „w kulturze”… Pewnie wiele osób czytając to wszystko powie, że dramatyzuję, że nic takiego się nie stało. Ale dla mnie to kolejne dowody, jak głęboko jesteśmy „w lesie”, jeśli chodzi o szacunek i podstawową wiedzę na temat sztuki tańca, w tym przypadku sztuki baletowej, na jakim marginesie życia kulturalnego się ona znajduje. Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii ogólnie o balecie | Otagowano , , , , , , , , | 2 komentarze